Mowa piąta. O religiach
Chrześcijaństwo
Pierwotna intuicja (Anschauung) chrześcijaństwa jest bardziej chwalebna, bardziej wzniosła, bardziej godna dorosłego człowieczeństwa, głębiej przenikająca ducha systematycznej religii i rozciągająca się dalej na cały wszechświat. Nie jest niczym innym, jak intuicją powszechnego napięcia wszystkiego, co skończone, przeciwko jedności całości i sposobu, w jaki bóstwo radzi sobie z tym dążeniem, jak godzi ono skierowaną przeciwko niemu wrogość i wyznacza granice coraz większej odległości, rozrzucając po całości poszczególne punkty, które są jednocześnie skończone i nieskończone, jednocześnie ludzkie i boskie. Korupcja i odkupienie, wrogość i mediacja to dwie strony tej intuicji, które są nierozerwalnie ze sobą związane, a kształt całego religijnego materiału w chrześcijaństwie i jego cała forma są przez nie określone. Świat fizyczny odszedł od swojej doskonałości i nieprzemijającego piękna coraz szybszymi krokami; ale wszelkie zło, nawet to, które skończone musi popełnić zanim całkowicie przebiegnie bieg swego istnienia, jest konsekwencją woli, samolubnego wysiłku indywidualnej natury, która wszędzie wyrywa się ze związku z całością, aby być czymś dla siebie; nawet śmierć przyszła dla grzechu.” Świat moralny postępuje od złego do gorszego; nie będąc zdolnym do wytworzenia czegoś, w czym duch wszechświata naprawdę by żył, zaciemnia zrozumienie; odchodząc od prawdy, psuje serce; i będąc pozbawionym jakiejkolwiek pochwały przed Bogiem, zgasił obraz nieskończoności w każdej części skończonej natury. Nawet boska opatrzność we wszystkich swoich wyrazach jest intuowana w odniesieniu do tego stanu, nie nastawiona w swoim działaniu na bezpośrednie konsekwencje dla naszego uczucia, nie mając na uwadze szczęścia lub cierpienia, które wywołuje, nie utrudniając już ani nie promując indywidualnych działań, ale zainteresowana jedynie regulacją zepsucia w wielkich masach, niszczeniem bez litości tego, czego nie można już przywrócić, i zrodzeniem z siebie nowych stworzeń z nowymi mocami. W ten sposób Opatrzność czyni znaki i cuda, które przerywają bieg rzeczy i głęboko go zmieniają; w ten sposób posyła ambasadorów, w których zamieszkuje mniej lub bardziej jej duch, aby wylewać boskie moce na ludzkość.
W chrześcijaństwie świat religijny jest również reprezentowany w ten sposób. Nawet gdy skończony pragnie intuicyjnie poznać wszechświat, to się temu przeciwstawia, zawsze szukając, nie znajdując i tracąc to, co znalazł; zawsze jednostronny, zawsze chwiejny, zawsze zatrzymujący się na szczegółach i przypadkach, i zawsze pragnący czegoś więcej niż intuicyjnego, skończony traci z oczu swój cel. Każde objawienie jest daremne. Wszystko jest pochłaniane przez ziemski zmysł, wszystko jest porywane przez zamieszkującą w nim zasadę niereligijną, a bóstwo tworzy wciąż nowe układy; jedynie przez jego moc coraz wspanialsze objawienia wychodzą z łona starego; umieszcza coraz wznioślejszych pośredników między sobą a istotą ludzką; w każdym późniejszym ambasadorze łączy bóstwo bardziej intymnie z ludzkością, abyśmy przez nich i przez nich mogli nauczyć się rozpoznawać istotę wieczną; a jednak stary lament nigdy nie zostaje podniesiony, że nie postrzegamy tego, co jest z ducha Boga.’® Fakt, że chrześcijaństwo w swojej najbardziej charakterystycznej podstawowej intuicji najczęściej i najlepiej woli intuicyjnie postrzegać wszechświat w religii i w swojej historii, fakt, że traktuje samą religię jako materiał dla religii i w ten sposób jest niejako podniesione do wyższej potęgi religii, stanowi jego najbardziej charakterystyczny charakter i determinuje całą jego formę.” Właśnie dlatego, że zakłada szeroko rozpowszechnioną zasadę niereligijną i ponieważ stanowi ona istotną część intuicji, do której odnosi się wszystko inne, jest ona całkowicie polemiczna.””
Chrześcijaństwo jest polemiczne w swojej zewnętrznej komunikacji, gdyż aby wyjaśnić swoją najgłębszą naturę, musi wszędzie ujawniać wszelkie zepsucie, czy to w moralności, czy w sposobie myślenia, a przede wszystkim w samej zasadzie niereligijnej. Dlatego bez litości demaskuje każdą fałszywą moralność, każdą niższą religię, każdą nieszczęsną mieszankę tych dwóch, przez którą ich wzajemna nagość ma być zakryta; przenika do najgłębszych sekretów zepsutego serca i oświetla każde zło, które czai się w ciemności, świętą pochodnią własnego doświadczenia. W ten sposób chrześcijaństwo zniszczyło — i był to niemal jego pierwszy ruch — ostatnie oczekiwanie swoich najbliższych braci i współczesnych i nazwało niereligijnym i bezbożnym pragnienie lub oczekiwanie jakiegoś innego przywrócenia niż nadzieja na lepszą religię, na wyższy pogląd na rzeczy i na życie wieczne w Bogu. Śmiało prowadziło pogan poza podział, jaki uczynili między życiem a światem bogów i istot ludzkich. Dla tego, kto nie żyje, nie porusza się i nie ma swojego bytu”! w wieczności Bóg jest całkowicie nieznany; żadna religia nie dotarła jeszcze do ograniczonego umysłu tego, kto utracił to naturalne uczucie, tę wewnętrzną intuicję, pośród masy wrażeń zmysłowych i pragnień. Tak więc wszędzie rozdzierali pobielone groby i wywlekali na światło dzienne martwe kości”, a gdyby pierwszymi bohaterami chrześcijaństwa byli filozofowie, byliby równie polemiczni wobec zepsucia filozofii. Z pewnością nigdzie nie błędnie interpretowali podstawowych cech boskiego obrazu; we wszystkich zniekształceniach i degeneracjach z pewnością widzieli niebiańskie nasienie religii; ale jako chrześcijanie ich główną troską była odległość od wszechświata, który potrzebuje pośrednika, i tak często, jak głosili chrześcijaństwo, zmierzali tylko do tego.
Ale chrześcijaństwo jest równie ostro i kąśliwie polemiczne w obrębie własnych granic i w najgłębszej wspólnocie świętych. Nigdzie religia nie jest tak całkowicie zidealizowana, jak w chrześcijaństwie za pomocą jej pierwotnego założenia; i właśnie z tego powodu ciągła polemika ze wszystkim, co realne w religii, jest jednocześnie stawiana jako zadanie, którego nigdy nie można w pełni i odpowiednio osiągnąć. Właśnie dlatego, że zasada niereligijna jest wszędzie obecna i działa, a wszystko, co realne, wydaje się jednocześnie nieświęte, nieskończona świętość jest celem chrześcijaństwa. Nigdy nieusatysfakcjonowane jej osiągnięciem, poszukuje, nawet w najczystszych intuicjach, nawet w swoich najświętszych uczuciach, śladów niereligijności i tendencji wszystkiego, co skończone, do odwracania się od wszechświata i przeciwstawiania się mu. W tonie najwyższej inspiracji jeden z najstarszych świętych autorów krytykuje religijny stan wspólnot;” wyniośli apostołowie mówią o sobie z prostą otwartością; tak więc każda osoba ma wkroczyć do tego świętego kręgu, nie tylko pełna entuzjazmu i nauczania, ale także ofiarowująca swoją część w pokorze powszechnemu testowaniu; niczego nie należy oszczędzać, nawet najdroższych i najbardziej cenionych; i niczego nie należy leniwie odkładać na bok, nawet tego, co jest najbardziej powszechnie uznawane. Ta sama rzecz, która jest publicznie chwalona jako święta i jest przedstawiana światu jako istota religii, jest wciąż zawsze wewnętrznie poddawana surowemu i powtarzanemu osądowi, aby coraz więcej zanieczyszczeń mogło zostać oddzielonych, a wspaniałość niebiańskich barw ukazywała się coraz wyraźniej we wszystkich intuicjach nieskończoności. Widzisz w naturze, że substancja złożona, gdy miała swoje moce chemiczne skierowane przeciwko czemuś zewnętrznemu, gdy tylko przezwyciężyła to lub wytworzyła równowagę, zaczyna fermentować w sobie i wytrąca z siebie ten lub inny element. Tak jest z poszczególnymi elementami i całymi masami chrześcijaństwa; w końcu zwraca swą polemiczną moc przeciwko sobie i zawsze zaniepokojona, że wchłonęła coś obcego przez walkę z zewnętrzną bezbożnością lub nawet, że ma w sobie zasadę zepsucia, nie unika nawet najbardziej gwałtownych wewnętrznych zamieszek, aby ją wypędzić. Taka jest historia chrześcijaństwa, która jest zakorzeniona w jego naturze. „Nie przyszedłem, aby przynieść pokój, ale miecz”, powiedział jego założyciel;** a jego łagodna dusza nie mogła w żaden sposób oznaczać, że przyszedł, aby wywołać te krwawe zamieszki, które są tak całkowicie sprzeczne z duchem religii lub te nędzne spory słowne dotyczące martwej materii, których żywa religia nie przyswaja, ale przewidział tylko te święte wojny, które koniecznie wynikną z natury jego nauczania, a przewidując, nakazał je.
Ale nie tylko jakość poszczególnych elementów chrześcijaństwa jest poddawana temu nieustannemu przesiewaniu. Nienasycone pragnienie religii jest również skierowane na jej nieprzerwane istnienie i życie w umyśle. W każdej chwili, gdy zasada religijna nie może być postrzegana w umyśle, zasada niereligijna jest uważana za dominującą, ponieważ tylko poprzez sprzeciw można anulować i doprowadzić do zera to, co jest. Każde przerwanie religii jest niereligijnością; umysł nie może przez chwilę czuć się pozbawionym intuicji i uczuć wszechświata, nie stając się jednocześnie świadomym wrogości i dystansu do niego. Chrześcijaństwo zatem postawiło pierwsze i zasadnicze żądanie, aby religijność była kontinuum w życiu ludzkim i gardzi zadowalaniem się nawet najsilniejszymi wyrazami religijności, gdy tylko ma ona dotyczyć i rządzić tylko pewnymi częściami życia. Religia nigdy nie powinna spoczywać i nic nie powinno być tak absolutnie jej przeciwne, aby nie mogła również istnieć z nią jednocześnie. Ze wszystkiego, co skończone, mamy patrzeć na nieskończoność ; powinniśmy być zdolni do kojarzenia uczuć i poglądów religijnych ze wszystkimi uczuciami umysłu, gdziekolwiek by one nie powstały, i ze wszystkimi działaniami, bez względu na to, do jakich obiektów się odnoszą. To jest rzeczywisty i najwyższy cel wirtuozerii w chrześcijaństwie.
Teraz łatwo odkryjesz, jak pierwotna intuicja chrześcijaństwa, z której wywodzą się wszystkie te poglądy, determinuje charakter jego uczuć. Jak nazwiesz uczucie niezaspokojonego pragnienia, które jest skierowane ku wielkiemu obiektowi i którego nieskończoności jesteś świadomy? Co cię ogarnia, gdy odkrywasz, że święte jest najbardziej intymnie zmieszane z tym, co świeckie, wzniosłe z tym, co niskie i przemijające? I jak nazwiesz nastrój, który czasami zmusza cię do założenia powszechności tej mieszanki i szukania jej wszędzie? Ten nastrój nie ogarnia chrześcijan od czasu do czasu, ale jest raczej dominującym tonem wszystkich ich uczuć religijnych; ten święty smutek — bo to jedyne imię, jakie daje mi język — towarzyszy każdej radości i każdemu bólowi; każdej miłości i każdemu strachowi. Rzeczywiście, w dumie chrześcijan, jak również w ich pokorze, jest to podtekst, z którym wszystko jest powiązane. Jeśli wiesz, jak odtworzyć wnętrze umysłu z cech indywidualnych i nie pozwolisz, by niepokoiła cię dziwność, która jest z nimi wymieszana, Bóg wie skąd, odkryjesz, że to uczucie jest całkowicie dominujące u założyciela chrześcijaństwa. Jeśli pisarz, który pozostawił po sobie tylko kilka stron w prostym języku, nie jest dla ciebie zbyt mało ważny, by zwrócić na niego uwagę, to ten podtekst przemówi do ciebie z każdego słowa, które pozostawił nam jego serdeczny przyjaciel.”” A jeśli kiedykolwiek chrześcijanin pozwolił ci zajrzeć w najświętszą głębię swojego serca, to z pewnością był to właśnie ten.
Takie jest chrześcijaństwo. Nie chcę tuszować jego zniekształceń i jego wielorakich zepsuć, ponieważ zepsucie wszystkiego, co święte, gdy tylko staje się ludzkie, jest częścią jego pierwotnego światopoglądu. Nie chcę też prowadzić cię dalej w jego szczegóły; jego postępowanie leży przed tobą i wierzę, że dałem ci wątek, który poprowadzi cię przez wszystkie anomalie i, nie martwiąc się o wynik, uczyni dla ciebie najdokładniejszy możliwy przegląd. Tylko trzymaj się go mocno i od pierwszego spojrzenia na nic innego, jak tylko na jasność, różnorodność i bogactwo, z którymi rozwinęła się ta pierwsza podstawowa idea. Kiedy rozważam święty obraz w okaleczonych opisach życia tego, który jest wzniosłym twórcą tego, co było najbardziej majestatyczne w religii aż do dziś, nie podziwiam czystości jego nauczania etycznego, które wyrażało tylko to, co wszystkie osoby, które stały się świadome swojej natury duchowej, mają z nim wspólnego, i które nie może mieć większej wartości ani ze względu na jego wypowiedź, ani ze względu na to, że jest pierwsze. Nie podziwiam wyjątkowości jego charakteru, intymnego związku wyższej mocy z wzruszającą łagodnością — każde szlachetne, proste serce w szczególnej sytuacji musi wykazywać wielki charakter pod pewnymi względami; to wszystko są rzeczy czysto ludzkie. Ale prawdziwie boska jest wspaniała jasność, z jaką wielka idea, którą przyszedł pokazać, ukształtowała się w jego duszy, idea, że wszystko, co skończone, wymaga wyższej mediacji, aby być połączonym z boskością. Próżna jest bezczelność chcieć usunąć zasłonę, która ukrywa i powinna ukrywać pochodzenie tej idei w nim, ponieważ wszystko, co ma początek w religii, jest tajemnicze. Bezczelne oburzenie, które odważyło się to zrobić, było w stanie jedynie oszpecić boskość”,° jakby wyszedł od starożytnej idei swojego ludu, którego unicestwienie chciał jedynie wyrazić i w rzeczywistości wyraził w zbyt chwalebnej formie, gdy twierdził, że jest tym, na którego czekali.
Rozważmy żywą intuicję wszechświata, która wypełniła jego duszę, tylko gdy odkryjemy, że rozwinęła się w nim do perfekcji. Jeśli wszystko, co skończone, wymaga wyższej mediacji, aby nie oddalić się jeszcze bardziej od wszechświata i nie rozproszyć się w pustce i nicości, aby zachować swoje połączenie ze wszechświatem i dojść do jego świadomej świadomości, to rzeczywiście to, co pośredniczy, nie może być czymś jedynie skończonym, co z kolei samo wymaga mediacji. Musi należeć do obu; musi być częścią natury boskiej tak samo i w tym samym sensie, w jakim jest częścią skończoności. Ale co widział wokół siebie, oprócz tego, co było skończone i potrzebowało mediacji, i gdzie było coś, co byłoby lepiej zdolne do mediacji niż on sam? „Nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu On zechce to objawić”. Ta świadomość wyjątkowości jego religijności, oryginalności jego poglądu i jego mocy komunikowania się i wzbudzania religii była jednocześnie świadomością jego urzędu jako mediatora i jego boskości. Powiedzenie, że stanął w obliczu surowej mocy swojego wroga bez nadziei na dłuższe życie, jest niewypowiedzianie małostkowe; ale gdy on, opuszczony, był w punkcie wiecznego milczenia, nie widząc żadnej instytucji naprawdę wzniesionej dla wspólnoty wśród jego własnego ludu, stając w obliczu imponującej ostentacji starej, skorumpowanej religii, która wydawała się silna i potężna, otoczony wszystkim, co może wzbudzić podziw i wymagać podporządkowania, wszystkim, czego sam został nauczony czcić od dzieciństwa, on sam, wspierany niczym innym, jak tylko tym uczuciem i bez wahania wypowiedział, że „„tak”” to jest największe słowo, jakie kiedykolwiek wypowiedział śmiertelnik.*® Była to zatem najwspanialsza apoteoza, a żadne bóstwo nie może być bardziej pewne niż to, co w ten sposób się przedstawia. Z tą wiarą w siebie, któż może się dziwić, że był pewien nie tylko tego, że będzie pośrednikiem dla wielu, ale także pozostawi po sobie wielką szkołę, która wyprowadzi swoją identyczną religię z jego własnej; był tak pewien, że ustanowił dla niego symbole zanim jeszcze zaistniał”, będąc przekonanym, że to wystarczy, aby go urzeczywistnić i że już wcześniej mówił z proroczym entuzjazmem o utrwaleniu w tej szkole jego osobistych, pamiętnych wydarzeń.
Ale nigdy nie twierdził, że jest jedynym przykładem w zastosowaniu swojej idei, jedynym pośrednikiem, i nigdy nie mylił swojej szkoły z religią — tolerował pozostawienie osądu wartości swojego pośrednictwa niezdecydowanym, gdyby tylko duch, zasada, z której rozwinęła się jego religia w nim i w innych, nie był znieważany — a to pomieszanie było odległe nawet od jego uczniów. Natychmiast uznali naśladowców Jana, którzy uczestniczyli tylko bardzo niedoskonale w podstawowej intuicji Chrystusa, za chrześcijan i zaliczyli ich do aktywnych członków tej samej społeczności. I tak powinno być nawet teraz: Ludzie, którzy czynią tę samą intuicję podstawą swojej religii, są chrześcijanami bez względu na szkołę, czy ich religia pochodzi historycznie od nich samych, czy od kogoś innego. Nigdy nie podawał intuicji i uczuć, które sam mógł przekazać, jako całego kompasu religii, który miał wynikać z jego podstawowej intuicji; zawsze wskazywał na prawdę, która miała przyjść po nim.*’ Tak więc jego uczniowie również nigdy nie stawiali granic Duchowi Świętemu; jej nieograniczona wolność i całkowita jedność jej objawień zostały przez nich powszechnie uznane. A później, gdy minął pierwszy okres jej rozkwitu i zdawało się, że odpoczywa od swoich dzieł, te dzieła, o ile były zawarte w pismach świętych, zostały bez upoważnienia ogłoszone zamkniętym kodeksem religii. Spowodowali to tylko ci, którzy wzięli sen ducha za jego śmierć, ci, dla których sama religia umarła; a wszyscy, którzy nadal czuli jej życie w sobie lub postrzegali ją w innych, zawsze protestowali przeciwko temu niechrześcijańskiemu początkowi. Pisma święte stały się Pismem Świętym dzięki własnej mocy, ale nie zabraniają żadnej innej księdze również być lub stać się Pismem Świętym”, ? i cokolwiek zostało napisane z równą mocą, chętnie by ze sobą powiązali.
Dzięki tej nieograniczonej wolności i tej zasadniczej nieskończoności, fundamentalna idea chrześcijaństwa dotycząca boskich mocy pośredniczących rozwinęła się na wiele sposobów, a wszystkie intuicje i uczucia dotyczące zamieszkiwania boskiej natury w skończonej naturze zostały w niej doprowadzone do doskonałości. Tak więc Pismo Święte, w którym boska natura zamieszkiwała na swój własny sposób, bardzo szybko zostało uznane za logicznego pośrednika dla wiedzy boskiej do skończonej i zepsutej natury zrozumienia, a Duch Święty — w późniejszym znaczeniu tego terminu — został uznany za etycznego pośrednika dla zbliżania się do boskości w praktyce. Jedna liczna grupa chrześcijan nadal deklaruje swoją gotowość do przyjęcia każdego jako pośredniczącej i boskiej istoty, która może udowodnić, poprzez pobożne życie lub jakiekolwiek inne wrażenie boskości, że była punktem łączącym z nieskończonością, nawet jeśli tylko dla małego kręgu. Dla innych Chrystus pozostał jednym i wszystkim, a jeszcze inni ogłosili siebie, lub tego lub tamtego, pośrednikami dla siebie. Jakkolwiek często coś może być formalnie lub materialnie błędne we wszystkim tym, zasada 1 jest prawdziwie chrześcijańska, dopóki jest wolna. Tak więc inne intuicje i uczucia, o których nie ma nic w Chrystusie lub w świętych księgach, zostały wyrażone w odniesieniu do punktu centralnego chrześcijaństwa, a więcej zostanie wyrażonych później, ponieważ wielkie terytoria w religii nie zostały jeszcze zaorane dla chrześcijaństwa i ponieważ będzie ono nadal miało długą historię, pomimo wszystkiego, co powiedziano o jego nieuchronnym lub już dokonanym upadku.
Jak ma zginąć? Jego żywy duch często i długo drzemie, a w stanie otępienia wycofuje się do martwej skorupy litery, ale zawsze budzi się ponownie tak często, jak zmienny klimat w świecie duchowym sprzyja jego odrodzeniu i wprawia jego płyny w ruch; i to będzie się nadal często zdarzać. Podstawowa intuicja każdej pozytywnej religii jest sama w sobie wieczna, ponieważ jest uzupełniającą częścią nieskończonej całości, w której wszystko musi być wieczne, ale ona sama i cała jej formacja są przejściowe; ponieważ aby zobaczyć tę podstawową intuicję dokładnie w centrum religii, potrzeba nie tylko szczególnego nastawienia umysłu, ale także szczególnej sytuacji ludzkości, w której, rzeczywiście do tej pory, sam wszechświat może być faktycznie intuicyjnie odczuwany. Jeśli ta sytuacja dobiegła końca, jeśli ludzkość jest tak daleko zaawansowana w swoim postępie, że nigdy więcej nie będzie mogła powrócić, to nawet ta intuicja zostaje pozbawiona swojej wartości jako podstawowa intuicja, a religia nie może już istnieć w tej formie. Od dawna jest to prawdą w przypadku wszystkich dziecięcych religii od czasów, gdy ludzkość nie miała świadomości swoich zasadniczych mocy; nadszedł czas, aby zebrać je jako pomniki minionych wieków i złożyć w magazynie historii, ponieważ ich życie przeminęło i nigdy nie powróci. Wzniosłe ponad wszystkie, bardziej historyczne i skromne w swoim splendorze, chrześcijaństwo wyraźnie uznało tę przemijalność swojej natury; nadejdzie czas, oświadcza, kiedy nie będzie już mowy o pośredniku, ale Ojciec będzie wszystkim we wszystkich.°* Ale kiedy nadejdzie ten czas? Obawiam się, że leży on poza wszelkim czasem. Zniszczalność wszystkiego, co wielkie i boskie w rzeczach ludzkich i skończonych, jest połową pierwotnej intuicji chrześcijaństwa. Czy naprawdę mógłby nadejść czas, kiedy to — nie powiem, że nie byłoby już w ogóle postrzegane, ale tylko — nie byłoby już natarczywe, kiedy ludzkość postępowałaby tak jednolicie i spokojnie, że ledwie byłoby zauważalne, jak od czasu do czasu jest nieco odpychana na wielkim oceanie, przez który przemierza, przez chwilowy niekorzystny wiatr, że tylko artysta, który oblicza jej bieg według gwiazd, byłby w stanie ją poznać i że nigdy nie byłaby wielką i godną uwagi intuicją dla reszty? Pragnąłbym tego i z radością stanąłbym na ruinach religii, którą czczę. Druga połowa pierwotnej intuicji chrześcijaństwa polega na tym, że pewne błyskotliwe i boskie punkty są źródłem każdej poprawy tej korupcji i każdej nowej i bliższej unii skończonego z boskim . Czy mógłby kiedykolwiek nadejść czas, kiedy ta moc, która przyciąga nas do wszechświata, byłaby tak równomiernie rozłożona wśród wielkiej masy ludzkości, że przestałaby być dla nich pośrednikiem? Pragnąłbym tego i chętnie pomogłbym zrównać każdą wielką rzecz, która w ten sposób się wywyższa, ale ta równość jest prawdopodobnie mniej możliwa niż jakakolwiek inna. Czasy zepsucia czekają wszystko, co ziemskie, nawet jeśli ma boskie pochodzenie; nowi posłańcy Boga stają się niezbędni, aby przyciągnąć to, co się wycofało, ze zwiększoną mocą i oczyścić zepsute niebiańskim ogniem; a każda taka epoka ludzkości staje się odrodzeniem chrześcijaństwa i budzi jego ducha w nowej i piękniejszej formie.
Ale teraz, jeśli zawsze będą chrześcijanie, czy chrześcijaństwo z tego powodu będzie również nieskończone w swoim powszechnym rozprzestrzenianiu i rządzić ludzkością jako jedyna forma religii? Chrześcijaństwo gardzi tym despotyzmem; ceni każdy ze swoich elementów na tyle, by chcieć intuicyjnie postrzegać go jako punkt centralny swojej całości; pragnie nie tylko wytworzyć w sobie wielość rozciągającą się w nieskończoność, ale także intuicyjnie postrzegać ją poza sobą. Nigdy nie zapominając, że ma najlepszy dowód swojej wieczności w swojej własnej podatności na zepsucie, w swojej własnej smutnej historii i zawsze oczekując zbawienia od nędzy, przez którą jest w tej chwili uciskane, z radością obserwuje inne i młodsze formy religii wyłaniające się ze wszystkich punktów poza tą korupcją, z bliska, nawet z tych regionów, które wydają mu się najbardziej zewnętrznymi i najbardziej wątpliwymi granicami religii. Religia religii nie jest w stanie zebrać dostatecznej ilości materiału na rzecz najprawdziwszego aspektu swojej najgłębszej intuicji i tak jak nic nie jest bardziej niereligijne niż żądanie jednolitości w całej ludzkości, tak nic nie jest bardziej niechrześcijańskie niż poszukiwanie jednolitości w religii.
Niech wszechświat będzie intuowany i czczony na wszystkie sposoby. Niezliczone formy religii są możliwe, a jeśli konieczne jest, aby każda z nich stała się realna w pewnym momencie, to przynajmniej pożądane byłoby, aby można było mieć przeczucie wielu w każdym czasie. Wielkie chwile muszą być rzadkie, gdy wszystko zbiega się, aby zapewnić jednemu z nich szeroko rozpowszechnione i trwałe życie, gdy ten sam pogląd rozwija się jednocześnie i nieodparcie u wielu i są przeniknięci tym samym wrażeniem boskości. Czego jednak nie można oczekiwać od czasu, który jest tak oczywistą granicą między dwoma różnymi porządkami rzeczy? Dopiero gdy intensywny kryzys minie, może on wywołać taki moment, a wrażliwa dusza zwrócona ku twórczemu geniuszowi mogłaby już teraz przytoczyć punkt, który dla przyszłych pokoleń musi stać się centrum intuicji wszechświata. Ale jakkolwiek by to nie było i jakkolwiek długo taki moment może jeszcze trwać, nowe formacje religii muszą się pojawić i to wkrótce, nawet jeśli przez długi czas mogą być postrzegane tylko w indywidualnych i ulotnych manifestacjach. Nowe stworzenie zawsze powstaje z niczego, a religia jest praktycznie niczym we wszystkich członkach obecnego wieku, gdy ich życie intelektualne otwiera się dla nich w mocy i pełni. U wielu osób rozwinie się z jednej z niezliczonych okazji, a na nowej glebie wyrośnie w nową formę. Gdyby tylko minął czas powściągliwości i nieśmiałości! Religia nienawidzi być sama; a najbardziej w swojej młodości, która jest godziną miłości do wszystkiego, ginie w pożądliwym pragnieniu. Gdy rozwinie się w tobie, gdy uświadomisz sobie pierwsze ślady jej życia, wejdź od razu do jednej i niepodzielnej wspólnoty świętych, która obejmuje wszystkie religie i w której tylko każda może prosperować. Czy wyobrażasz sobie, że ponieważ ta społeczność jest rozproszona i odległa, musiałbyś również zwracać się do uszu profanów? Pytasz, który język jest wystarczająco tajemny — mowa, pismo, czyny czy cicha imitacja ducha. „Każdy” — odpowiadam i widzisz, że nie unikałem najbardziej publicznego. W każdym z nich święte pozostaje tajne i ukryte przed profanum. Niech gryzą skorupę, jak chcą, ale nie przeszkadzają nam w oddawaniu czci Bogu, który jest w tobie.