P. Tillich, The Shaking of the Foundations, New York 1953, tłum. M. Jelinek.
Skoro zaś dzieci mają udział we krwi i w ciele, więc i On również miał w nich udział, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła, I aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli. Bo przecież ujmuje się On nie za aniołami, lecz ujmuje się za potomstwem Abrahama. Dlatego musiał we wszystkim upodobnić się do braci, aby mógł zostać miłosiernym i wiernym arcykapłanem przed Bogiem dla przebłagania go za grzechy ludu. A że sam przeszedł przez cierpienie i próby, może dopomóc tym, którzy przez próby przechodzą (Hbr 2, 14-18)
Ciemność, w którą świeci światło Bożego Narodzenia, jest przede wszystkim ciemnością śmierci. Groźba śmierci, która kładzie się cieniem na całej drodze naszego życia, jest mrocznym tłem adwentowego oczekiwania ludzkości. Śmierć nie jest tylko nożycami przecinającymi nić naszego życia, jak wskazuje słynny starożytny symbol. Jest raczej jedną z tych nici, które są wplecione w strukturę naszego istnienia od jego początku aż do końca. Nasza konieczność umierania jest siłą kształtującą całe nasze bycie ciała i duszy [our whole being of body and soul] w każdej chwili. Oblicze każdego człowieka nosi ślad obecności śmierci w jego życiu: jego lęku [fear] przed śmiercią, jego odwagi wobec niej oraz jego rezygnacji wobec niej. Ta przerażająca obecność śmierci poddaje człowieka niewoli i służbie przez całe życie, jak mówi nasz tekst. O ile stoję w lęku, o tyle nie stoję w wolności; i nie jestem wolny, by działać zgodnie z wymaganiami sytuacji, ale jestem związany obrazami i wyobrażeniami stworzonymi przez mój lęk, które popychają mnie do działania. Lęk jest bowiem przede wszystkim lękiem przed nieznanym; a ciemność nieznanego jest wypełniona obrazami tworzonymi przez lęk. Prawdziwe jest to nawet w odniesieniu do wydarzeń codziennego życia: nieznana twarz przeraża niemowlę; nieznana wola rodzica i nauczyciela wzbudza lęk w dziecku; a wszystkie nieznane konsekwencje każdej sytuacji czy nowego zadania wywołują strach – uczucie, że nie jesteśmy w stanie sobie z sytuacją poradzić. Wszystko to jest prawdziwe w stopniu absolutnym w odniesieniu do śmierci – tej absolutnie nieznanej; ciemności, w której nie ma żadnego światła, i w której znika nawet wyobraźnia; tej ciemności, w której ustaje wszelkie działanie i kontrola, i w której wszystko, czym byliśmy, dobiega końca; najbardziej koniecznej i zarazem niemożliwej do pojęcia idei; rzeczywistego i ostatecznego przedmiotu lęku, z którego wszystkie inne lęki czerpią swoją moc; tego lęku, który ogarnął nawet Chrystusa w Getsemani.
Ale musimy zapytać, co jest powodem tego lęku. Czyż nie jesteśmy skończeni, ograniczeni i niezdolni wyobrazić sobie lub pragnąć nieskończonego trwania naszej skończoności? Czyż to nie byłoby straszniejsze od śmierci? Czy nie ma w nas poczucia spełnienia, zadowolenia i znużenia życiem, jak widać w słowach o patriarchach Starego Testamentu? Czy prawo „prochem jesteś i w proch się obrócisz” nie jest prawem naturalnym? Ale dlaczego zatem w opowieści o Raju zostaje użyte jako przekleństwo? Musi istnieć coś o wiele bardziej tajemniczego w śmierci niż naturalna melancholia, która towarzyszy świadomości naszej przemijalności. Paweł wskazuje na to, gdy nazywa śmierć zapłatą za grzech, a grzech żądłem śmierci. I nasz tekst również wymienia „tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła” – zorganizowaną moc grzechu i zła. Śmierć, choć naturalna dla każdego skończonego bycia, wydaje się jednocześnie stać przeciw naturze. Ale tylko człowiek potrafi świadomie stanąć wobec swojej śmierci; to należy do jego wielkości i godności. To pozwala mu patrzeć na swoje życie jako całość, od określonego początku do określonego końca. To pozwala mu pytać o sens życia – pytanie, które wynosi go ponad jego życie i daje mu poczucie jego wieczności. Wiedza człowieka, że musi umrzeć, jest także wiedzą, że jest ponad śmiercią. Jest przeznaczeniem człowieka być śmiertelnym i nieśmiertelnym jednocześnie. I teraz wiemy, czym jest żądło śmierci i dlaczego diabeł ma władzę nad śmiercią: utraciliśmy naszą nieśmiertelność. To nie nasza śmiertelność rodzi ostateczny lęk przed śmiercią, lecz to, że utraciliśmy naszą wieczność poza naszą naturalną i nieuniknioną śmiertelnością; że utraciliśmy ją przez grzeszne oddzielenie od Wiecznego; i że jesteśmy winni tego oddzielenia.
Być w niewoli lęku przed śmiercią w czasie naszego życia oznacza być w niewoli lęku przed śmiercią, która jest naturą i winą jednocześnie. W lęku przed śmiercią zawiera się nie tylko świadomość naszej skończoności, lecz także świadomość naszej nieskończoności, naszego bycia przeznaczonym do wieczności i naszej utraconej wieczności. Jesteśmy niewolnikami lęku nie dlatego, że musimy umrzeć, ale dlatego, że zasługujemy na śmierć!
Dlatego zbawienie nie jest magicznym zabiegiem, dzięki któremu tracimy naszą skończoność. Jest raczej sądem, który ogłasza, że nie zasługujemy na śmierć, ponieważ jesteśmy usprawiedliwieni – sądem, który nie opiera się na niczym, co my uczyniliśmy, bo wtedy z pewnością nie mielibyśmy wiary w ten sąd. Opiera się on natomiast na czymś, co uczyniła sama Wieczność [Eternity], na czymś, co możemy usłyszeć i zobaczyć w rzeczywistości śmiertelnego człowieka, który przez swoją własną śmierć zwyciężył tego, który miał władzę nad śmiercią.
Jeśli Boże Narodzenie ma jakiekolwiek znaczenie, to właśnie to znaczenie posiada. Zapytaj siebie, słuchając proroctw Adwentu i opowieści o Bożym Narodzeniu, czy twoje nastawienie wobec śmierci się zmieniło; czy wciąż jesteś w niewoli lęku przed śmiercią; i czy potrafisz znieść obraz własnej śmierci. Nie oszukuj się co do powagi śmierci – nie śmierci w ogóle, nie czyjejś śmierci, lecz twojej własnej – przy pomocy pięknych argumentów o nieśmiertelności duszy. Chrześcijańskie przesłanie jest bardziej realistyczne od tych argumentów. Ono wie, że my – naprawdę my – musimy umrzeć; że nie tylko jakaś część nas musi umrzeć. A w chrześcijaństwie istnieje tylko jeden „argument” przeciw śmierci: przebaczenie grzechów i zwycięstwo nad Tym, który ma władzę nad śmiercią. Mówi ono o przyjściu Wiecznego do nas, o Jego staniu się czasowym, aby przywrócić naszą wieczność. Cały człowiek jest zarazem śmiertelny i nieśmiertelny; cały człowiek jest zarazem czasowy i wieczny; cały człowiek jest jednocześnie osądzony i zbawiony, ponieważ Wieczny [Eternal] uczestniczył w ciele, krwi i lęku przed śmiercią. To jest przesłanie Bożego Narodzenia.