Mt 1,1-12
6 stycznia, Święto Objawienia, potocznie nazywane świętem Trzech Króli, jest dniem, w którym Kościół w sposób szczególny mówi o ukazaniu się Boga człowiekowi. Chrześcijanie zastanawiają się nad sensem objawienia i zadają sobie pytanie “Czy mamy jakieś słowo od Boga?”. Opowieść o Mędrcach ze Wschodu, którą przed chwilą usłyszeliśmy jej tego ilustracją.
Bohaterami naszej dzisiejszej opowieścią są mędrcy ze Wschodu lub jak wolą niektórzy tłumacze magowie ze Wschodu. Magowie należą do grupy pogańskich znawców gwiazd i wiedzy niedostępnej dla przeciętnego umysłu. Są naukowcami swoich czasów, którzy poprzez obserwację nieba i obliczenia matematyczne poznają skomplikowaną wiedzę. Z gwiazd i przepowiedni próbują odkryć tajemniczą wolę Boga, która była i nadal jest fascynująca dla człowieka.
Mędrcy ze Wschodu wyruszyli w podróż na spotkanie z nowonarodzonym królem żydowskim, którego poszukiwali. Podążali za gwiazdą na niebie, która wskazywała im kierunek.
My jednak na co dzień nie dostrzegamy tej jednej gwiazdy, za którą powinniśmy podążać. Nawet gdy bujamy w obłokach, nie objawia się nam nic, co wskazywało by nam pewną i właściwą drogę. Niezależnie czy nazywamy ją wolą Bożą, przeznaczeniem, osobistym powołaniem czy po prostu właściwą decyzją. Szukamy jej, potrzebujemy jej – jesteśmy świadomi, że na co dzień jest ona ukryta.
Wszyscy stoimy w życiu przed decyzjami. Być może stajemy przed wyborem szkoły, do której chcemy iść? A może zastanawiamy się czy droga życiowa, którą zmierzamy jest tą drogą, który powinniśmy podążać? Czy osoba z którą mamy spędzić nasze życie jest tą odpowiednią osobą? Potrafimy ocenić wszystkie „za”. Jesteśmy w stanie wyliczyć wszystkie „przeciw”. Jednak wciąż nie potrafimy zdecydować. Lęk przed wolnością i możliwościami sprawia, że nie znajdujemy spokoju.
Widzimy jedną, dwie, może więcej możliwości. Jesteśmy świadomi niezliczonych konsekwencji w każdej z decyzji. Boimy się zemsty ze strony niewykorzystanych możliwości, które będą nas prześladować zaraz po dokonanym wyborze. Będziemy słyszeć w naszych duszach niepokojące słowa „trzeba było wybrać mnie”. Pytamy więc znajomych, rodzinę, doradców; szukamy doradcy w samym sobie. Ale strach związany z koniecznością podjęcia decyzji tylko wzrasta. Wtedy w naszych duszach wzrasta tęsknota, tęsknota za czymś, co uwoli nas od lęku.
Wielu z nas uciekając od tego lęku, ucieka od samego decydowania. Wstrzymujemy się od wyboru, przerzucając ciężar decyzji na innych. Udajemy się więc do naszych rodziców. Radzimy się rodziny z cichą nadzieją, że to oni zdecydują za nas. Kto inny powinien podjąć decyzję, jeśli nie mądrzy i doświadczeni rodzice, którzy podejmowali ją za nas, gdy byliśmy mniejsi, bezpieczni pod ich opieką. Jednak im jesteśmy starsi, tym trudniej jest pytać się o wszystko rodziców. Mało tego, jesteśmy świadomi, że jest w tym coś niewłaściwego.
Rozglądamy się więc dalej i udajemy się do naszych przyjaciół i partnerów. Czyż to nie związek z drugim człowiekiem powinien zapewnić nam bezpieczeństwo, które utraciliśmy, gdy opuściliśmy dom rodziców? Wiele osób decyduje się na taką ucieczkę od wolności. Jednak i ona okazuje się ślepą uliczką. Ciężar wolności zostaje tylko zrzucony na drugą osobę. A nikt nie jest w stanie nieść długo ciężaru, który nie jest jego ciężarem. Zwłaszcza, gdy staje się winny porażki drugiej osoby. Gdy jest o to obwiniany.
Być może niektórzy, jeśli mają wystarczająco pieniędzy, udadzą się po pomoc do wróżki, wciąż uciekając przed przerażającą wolnością i koniecznością podejmowania decyzji. Ktoś inny wybierze księdza, inny psychologa. Ich spojrzenie może okazać się ważne, jednak dobry duchowny czy dobry terapeuta wie, że nie może pozbawić swojego rozmówcy konieczności podjęcia decyzji.
Poszukujemy więc tego, co uwolni nas od lęku przed tym możliwe i co da nam siłę i odwagę, aby stanąć przed tym, co prawdziwe.
Jest to pytanie, które zadawali sobie prorocy: Czy mamy jakąś wiadomość od Boga? Jest to sytuacja Mędrców ze Wschodu, którzy zanim wyruszyli w podróż, pytali: która gwiazda zaprowadzi nas do tego, kogo szukamy?
I widocznie odpowiedź została udzielona. Gwiazda, którą dostrzegają Mędrcy ze Wschodu nie jest wielką Gwiazdą Betlejemską zakrywająca prawie całe niebo. Nie jest otoczona słodkimi skrzydlatymi bobasami w pieluchach, które grają na trąbach. Choć dzisiejsze szopki bożonarodzeniowe lubią w ten sposób przedstawiać te opowieść, nie jest to obraz znany Biblii i nie jest to obraz bliski naszemu doświadczeniu. I tak samo jak Mędrcy ze Wschodu nie widzą wielkiego świecącego neonu z napisem co mają robić, tak samo i nam nie spada na głowę instrukcja, jak pokierować swoim życiem krok po kroku.
Wiadomość od Boga nie jest dosłownym głosem, który słyszymy z nieba, niczym z głośnika zawieszonego na chmurze. Nie jest smsem czy wiadomością na Facebooku. Jest ona niemym głosem w głębi naszej sytuacji i duszy, który pozwala spojrzeć na nasze konkretne problemy z perspektywy tego, co najważniejsze. Słowo od Boga pojawia się albo się nie pojawia. I gdy się pojawia być może dostrzeżemy, że niektóre decyzje są mniej ważne, a niektóre ważniejsze. Być może nadal nie będziemy mieli takiej pewności, ale patrząc na to, co najważniejsze i najbliższe naszemu sercu, będziemy mieć odwagę podjąć decyzję wraz z całym jej ryzykiem, błędem, porażką i winą.
Objawienie, słowo od Boga, głos płynący z głębi naszej sytuacji kończy lęk, który stoi przed nami, gdy widzimy tyle możliwości, ile gwiazd na niebie. Słowo to daje nam odwagę, by wybrać i podążać za tą jedną gwiazdą, nawet gdy nie mamy pewności, co ona przyniesie.
I gdy usłyszymy to słowo, wtedy nie będziemy się wiele różnić od Mędrców ze Wschodu. Wierząc w to, co wybraliśmy, być może przemierzymy długą i ciężką drogę. Ryzykując, być może spotkamy się z rozczarowaniem, tak jak musieli rozczarować się mędrcy, gdy nie znaleźli nowonarodzonego władcy w pałacu królewskim. Być może wiele rzeczy nas zaskoczy. Być może królestwo, którego pragniemy, wcale nie będzie przypominać królestwa, które sobie pierwotnie wyobrażaliśmy. Jednak w końcu będziemy wiedzieć, że dobrze wybraliśmy. Znajdziemy tego kogo szukaliśmy, gdy radość zamieszka w naszych sercach. Miłość stanie się wtedy darem, którym będziemy się dzielić.
Jak można usłyszeć takie słowo od Boga? Będąc otwartym na nie. Dlatego miejmy otwarte oczy, otwarte uszy, przede wszystkim otwarte serca. I szczerze zadajmy pytanie: czy jest jakieś słowo od Boga, słowo dla mnie, tu i teraz. Być może uda się nam je usłyszeć. Bądźmy na nie otwarci.
Amen!