Zapoczątkowana niniejszym opracowaniem seria tekstów została przygotowana na podstawie pracy konsystorskiej, która została obroniona 23 maja 2021 r. przed Konsystorzem Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP. W trakcie egzaminu wyrażona została potrzeba, aby udostępnić pracę szerszemu gronu, gdyż przedstawia ona podejście Kościoła do małżeństwa i rozwodu, które nie jest znane wielu ewangelikom reformowanym. Na potrzeby JEDNOTY praca została podzielona na części i przystosowana dla celów popularyzatorskich.
W historii naszej kultury i religii znaczenie małżeństwa i rozwodu oraz przypisywana im wartość ulegały przemianom, co ukazują obecnie historycy i antropolodzy. Również współcześnie na naszych oczach zachodzą zmiany społeczne. Choć nie zawsze jesteśmy w stanie je zaobserwować, jednak ich istnienie uświadamiają nam socjolodzy. Kościół funkcjonujący od czasów polskiej reformacji nie funkcjonuje w izolacji, uczestniczy w przemianach, zarówno wpływając na społeczeństwo, jak i będąc przez nie zmieniany. Teologia ewangelicka, wynikająca z każdorazowego spotkania ze Słowem Bożym, dąży również do poznania aktualnej sytuacji człowieka. Wartościową rzeczą może być więc ukazanie znaczenia małżeństwa i rozwodu z perspektywy polskiej tradycji reformowanej oraz przedstawienie zachodzących przemian.
Już na wstępie ksiąg symbolicznych, które zostały dawniej przyjęte i wciąż jeszcze są przyjmowane jako wyraz nauczania Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP, czytelnik zauważy, że małżeństwo nie było głównym intelektualnym tematem podejmowanym przez sztandarowe dla polskich reformowanych wykłady nauki teologicznej. Małżeństwo, choć stanowi również kwestię teoretyczną, funkcjonuje przede wszystkim w praktyce. W związku z tym pełniejszy obraz rozumienia małżeństwa w polskiej tradycji reformowanej uzyska się zaglądając do późniejszej „Agendy Gdańskiej”, która od XVII w. regulowała pragmatykę Kościołów reformowanych. Jest ona kopalnią wiedzy na temat teorii i praktyki teologicznej dawnego Kościoła ewangelicko-reformowanego. Z tego powodu w następnych numerach JEDNOTY zwrócimy na nią szczególną uwagę.
Jeszcze w 1914 r. pisano o „Agendzie Gdańskiej”, że „jest produktem szczerej wiary, głębokiej wiedzy, dojrzałych i wyrobionych umysłów (…) po dziś dzień obowiązuje wszystkich Polaków ewangelików reformowanych, zwłaszcza w dziale prawa kościelnego”[1]. Aktualnie przyjmowana jest przez Kościół za „wzór formy nabożeństwa i innych posług religijnych”. W międzyczasie jednak miały miejsce ogromne zmiany społeczne, w tym również przemiany rozumienia małżeństwa i rozwodu. Współczesne porządki i obecna praktyka są mniej lub bardziej świadome tych przemian. Zacznijmy jednak od względnych początków.
Od sprawy prywatnej do publicznej
Zawarcie małżeństwa w starożytności i średniowieczu było w głównej mierze prywatną sprawą mężczyzny i kobiety (lub ich rodziców) bez wymaganej ceremonii czy obecności świadków i duchownego. Nie znaczy to jednak, że nikt nie podejmował kwestii uregulowania zawierania małżeństw. Już w II w. Ignacy Antiocheński pisał o potrzebie konsultowania małżeństwa ze starszym (episkopos), aby było ono zawierane w zgodzie z Bogiem, a nie z pożądliwości. Średniowieczny Kościół zachodni dostrzegał wyraźnie konieczność uregulowania zawierania lub rozwiązywania małżeństw, które rodziły liczne problemy dla sądów. Oprócz sakramentalnego charakteru małżeństwa, zaczęto podkreślać kościelno-społeczny wymiar i ograniczać praktykowanie zaślubin jako prywatnej umowy, którą można łatwo zakwestionować. Przyjmuje się, że od późnego średniowiecza małżeństwo zaczęło się stawać sprawą kościelną. Przejawem tych przemian były dekrety IV soboru laterańskiego (1225), które zakazały tajnych ślubów oraz nakazały głoszenie zapowiedzi ślubnych. Z kolei sobór trydencki (1545–1563) uznał za legalne małżeństwa katolików zawarte przed duchownym w obecności dwóch świadków.
Kościoły protestanckie były również świadome licznych problemów związanych z małżeństwem, dlatego też zabiegały o uregulowanie obowiązujących porządków, czego przykładem na gruncie polskim była kwestia ślubów i rozwodów w „Agendzie Gdańskiej”.
Seks, płodność i ideał dziewictwa
Pobieżna lektura reformowanych ksiąg symbolicznych wskazuje, że małżeństwo jest tam w sposób szczególny związane z seksualnością, a jak zauważają etycy ewangeliccy, seksualność nie miała szczęścia w moralności chrześcijańskiej. Dlaczego tak się stało? W Starym Testamencie dostrzegamy pozytywny obraz ludzkiej seksualności, która ściśle związana jest z rozmnażaniem. Już w pierwszych rozdziałach znajduje się opowieść o stworzeniu mężczyzny i kobiety oraz polecenie rozmnażania i zapełniania świata (Rdz 1,27–31). Niepłodność Sary jest interpretowana jako porażka i brak przyszłości (Rdz 15). Dziewictwo młodej Rebeki ma wartość dla Izaaka, ale tylko w stanie przedmałżeńskim (Rdz 24,16). Autorzy biblijni byli świadomi, że bez seksualności i płodności nie ma ciągłości narodu wybranego. Sytuacja ta wymuszała niekiedy poligamię.
W Nowym Testamencie jednak znajdujemy również pozytywny obraz dziewictwa i celibatu. Zwolennikiem prymatu celibatu nad małżeństwem jest apostoł Paweł, który zaleca bezżeństwo swoim adresatom (1 Kor 7,8–9). Maria jest panną, a sam Jezus jako wędrowny nauczyciel nie wstępuje w związek małżeński.
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa szeroko propagowanym modelem życia było dziewictwo i dopiero potem małżeństwo. Z czasem pojawiło się przekonanie, że wyższym duchownym nie przystoi wstępować w związek małżeński. Wybitni teologowie polecali chrześcijanom ascetyczną wstrzemięźliwość zamiast gorszego ich zdaniem małżeństwa. Radykalnym przykładem był Tertulian, który uważał, że nawet namiętność pomiędzy małżonkami jest czymś złym i oznacza de facto nierząd. Podobne negatywne podejście miał Hieronim, postrzegając małżeństwo jako stan nieczysty, który pojawił się jako konsekwencja grzechu Adama i Ewy. Tym samym stan idealny, niezmącony grzechem, oznacza brak stosunków seksualnych. Za sprawą wpływowej filozofii neoplatonizmu i antycznego negatywnego podejścia do świata widoczny był wyraźny antropologiczny dualizm duszy i ciała oraz przekonanie o prymacie tego, co duchowe, nad tym, co cielesne. Liczni myśliciele i różne grupy religijne wyznawały pogląd, że ciało z natury jest czymś złym (a przynajmniej czymś gorszym). Bardziej umiarkowanego języka używał Augustyn, który wraz z rozwojem swoich poglądów, uważał ascezę za ideał moralny, ale dostrzegał też wartość małżeństwa ze względu na jego główny i piękny cel, jakim jest wydanie na świat potomstwa. Choć nie sposób pominąć, że również doktor Kościoła w namiętności widział konsekwencję grzeszności, a idealny seks prokreacyjny był dla niego beznamiętnym i w pełni racjonalnym aktem, który dziś nazwalibyśmy raczej sztucznym unasienieniem.
Odwołując się do bezżeństwa Jezusa oraz zaleceń Pawła co do trwania we wstrzemięźliwości, średniowieczne chrześcijaństwo przyjęło wyższość stanu bezżennego nad małżeństwem. Znamienny może być fakt, że w zachodnim chrześcijaństwie określenie „Bożej rodziny” (familia Dei) dotyczyło grupy zakonnej żyjącej w celibacie, a nie małżeństwa i jego potomstwa. Represjonowanie potrzeb seksualnych oraz wymagany od duchownych celibat prowadziły jednak do wielu społecznych problemów i funkcjonowania tzw. podwójnej moralności. Z jednej strony wzrosła popularność prostytucji w średniowiecznej Europie, która przez wybitnych teologów (jak Augustyn czy Tomasz z Akwinu) uważana była za zło konieczne, gdyż zapewniała względny spokój i chroniła kobiety przed nieokrzesaną męską pożądliwością. Znane są przykłady zaangażowania Kościoła w organizację domów publicznych. Z drugiej strony powszechnie spotykało się księży mających konkubiny i nieślubne potomstwo. Przykładem może być Ulryk Zwingli, który w prywatnej korespondencji nieśmiało przyznawał się do licznych kontaktów seksualnych w Glarus i Einsiedeln. Biografie ukazują też, że w Zurychu, będąc celibatariuszem, związał się potajemnie i zamieszkał z wdową Anną Reinhart, z którą dwa lata później publicznie dokonał zaślubin.
Docenienie małżeństwa
Reformacja wystąpiła przeciwko deprecjacji małżeństwa i doprowadziła do rehabilitacji ludzkiej seksualności. Według Marcina Lutra małżeństwo nie jest powodem do wstydu, ale powinno być postrzegane jako realizacja powołania Boga, który stworzył mężczyznę i kobietę. To celibat jest więc stanem wyjątkowym, możliwym tylko dla niektórych i dlatego nie może być regułą, do której się kogoś przymusza. Luter poślubił siostrę zakonną i wiódł szczęśliwe życie małżeńskie. Jednak w oczach jego teologicznych przeciwników małżeństwo brata zakonnego z siostrą zakonną było nie tylko wyrazem rozpusty, ale również kazirodztwem. Luter był jednak innego zdania, widział w małżeństwie realizację prawdziwego powołania i wyraz wolności chrześcijańskiej.
Do podobnych wniosków doszedł Zwingli, który walczył o pozwolenie na małżeństwa duchownych, również w swojej sprawie. W czasie pierwszej dysputy zuryskiej, odwołując się do powszechnej prostytucji lub konkubinatu duchownych, stwierdził, że nie zna „większego skandalu w chrześcijaństwie, niż ten, że małżeństwo jest zabronione księżom, ale wolno im publicznie popełniać nierząd, dopóki dają pieniądze”[2]. Małżeństwo było postrzegane przez niego jako ustanowione przez Boga w celu uniknięcia nieczystości i – w przypadku duchownych – właściwsze rozwiązanie niż potajemne związki czy korzystanie z usług prostytutek. Z kolei Jan Kalwin, choć nie musiał przecierać szlaku, początkowo bał się drwin ze strony przeciwników, którzy twierdzili, że reformatorzy krytykują Rzym i papieża tylko po to, aby móc wziąć sobie żonę. Jednak z czasem samotność i potrzeba opieki sprawiły, że otworzył się na propozycje matrymonialne. Przymusowy celibat był dla reformacji czymś nie do utrzymania.
Cywilne regulacje małżeństwa i rozwodu
Stwierdzając brak sakramentalnego charakteru małżeństwa, reformatorzy szwajcarscy dostrzegli również, że małżeństwo jako kwestia cywilna powinno być regulowane przez kompetentne władze świeckie. W Zurychu za czasów Zwingliego powstał pierwszy cywilny sąd małżeński, który składał się z dwóch duchownych i czterech radnych miejskich. Kalwin w porządku genewskim uwzględnił współpracę pomiędzy władzą świecką a Kościołem, gdzie miasto prowadziło rejestr, a Kościół udzielał błogosławieństwa.
Miejskie lub kościelne porządki regulujące kwestię małżeństwa w ośrodkach reformacji uwzględniały rozwody, które – jako wynikające z niedoskonałości – były dopuszczone tylko ze względu na ważne powody. Prowadziło to tym samym do różnych rozwiązań na temat możliwych przyczyn zakończenia małżeństwa. Zdrada małżeńska była popularnym powodem, ale na pewno nie jedynym. Przykładowo w Genewie znęcanie się nad żoną mogło być przekonującym argumentem dla kobiety do legalnego uwolnienia się od męża. Dla porządku zuryskiego równie ważną przyczyną rozwodu było „niedopasowanie się partnerów”. Takie małżeństwo miało dać sobie rok i żyć razem „jak przyjaciele”. W przypadku braku poprawy udzielano rozwodu i pozwalano na zawarcie małżeństwa z kimś innym. Porządek ten wynikał jednocześnie ze świadomości, że nie można stworzyć reguły ze względu na odmienność każdego przypadku, dlatego powinny być one rozpatrywane indywidualnie zgodnie z wolą Bożą i charakterem sprawy.
Małżeństwo i rozwód w tradycji Kościoła ewangelicko-reformowanego – cz. 2