Paul Tillich, Radykalizm polityczny i jego znaczenie teologiczne

Paul Tillich, A History of Christian Thought, edited by Carl E. Braaten, New York 1972, tłum. M. Jelinek.

  • Radykałowie burżuazji
  • Związek Marksa z Heglem i Feuerbachem
  • Pogląd Marksa na sytuację człowieka (alienacja)
  • Doktryna ideologii Marksa i jego atak na religię
  • Egzystencjalizm polityczny Marksa
  • Element profetyczny u Marksa

To, co teraz zrobię, być może was zaskoczy. Chcę przybliżyć wam teologię najbardziej wpływowego teologa od czasów Reformacji – Karola Marksa. Będę go uważać za teologa i pokażę, że bez tego nie da się zrozumieć historii XX wieku i znacznej części końca XIX wieku. Jeśli traktujecie go tylko jako politycznego lidera albo wielkiego ekonomistę, jakim również był, albo jako wielkiego socjologa, którym był jeszcze bardziej, to nie zrozumiecie, skąd przyszła siła, która przemieniła cały świat i podbiła prawie połowę jego w XX wieku. Jak to możliwe, że Marks był teologiem skoro każde słowo, które wypowiedział jest kojarzone z rozłamem ludzkości, za który w dużej mierze jest on odpowiedzialny? A jednak jest ogromna różnica pomiędzy oryginalnym Karolem Marksem a tym, co się dzieje w Rosji lub Chinach, mimo historycznych skutków jego myśli.

Radykałowie burżuazji

W czasach, gdy Marks zaczynał swoją pracę, powstała grupa ludzi, których możemy nazwać liberalnymi radykałami. Liberalny radykalizm rozwinął się na podstawie zasady autonomii w burżuazyjnym społeczeństwie. Człowiek, którego imię powinniście przynajmniej znać, to Max Stirner (1806-1856), który napisał książkę pt. „Jedyny i jego własność”. W tej bardzo radykalnej książce starał się on usunąć wszystkie nadrzędne normy, które tradycyjne społeczeństwo, w tym Oświecenie, nałożyło na ludzi. Podobnie do Kierkegaarda, który umieścił jednostkę w centrum, ale w odróżnieniu do Kierkegaarda była to jednostka bez żadnej relacji do Boga, tylko do siebie samego, a przez to bez żadnej normy. Była to jedna z rzeczy, które wywołały opór ze strony Marksa. Z tego powodu muszę wspomnieć o Macie Stirnerze. Był on osobowością neurotyczną i ekstremistą. Oczywiście, jak każda jednostka, nie mógł on przetrwać nawet jednego dnia bez bycia zależnym od innych, którzy zapewniali mu byt. Ale nie było to dla niego ważne; zapomniał o tym. Absolutna autonomia jednostki została opisana przez niego w niemalże ekstatycznych słowach.

Teraz możecie sobie wyobrazić, jak Marx ze swoją analityczną wiedzą na temat społeczeństwa będzie pełny agresywnej ironii przeciwko takiej idei. Wiedział on o ekonomicznie produkcyjnym społeczeństwie, o chłopach i sklepach spożywczych itp., i nie mógł rozważać człowieka w oderwaniu od tego wszystkiego tak łatwo, jak neurotyczny człowiek bohemy. Dzisiejsi beatnicy, którzy atakują społeczeństwo, zapominają, że jest ono podstawą ich całej egzystencji w każdej minucie. To samo należy powiedzieć o Kierkegaardzie. Kościół, który atakował tak radykalnie, wraz z jego tradycją jako częścią kultury, był podstawą dla jego twierdzenia, że w latach 1-30 Bóg przyszedł do człowieka. Bez tradycji Kościoła, która stworzyła zarówno Biblię, jak i Kościół, nic by nie dotarło do Kierkegaarda, a jego cała relacja do Boga nie byłaby możliwa. Pamiętajcie o tej idei, gdy ktoś atakuje „religię zorganizowaną” – złe określenie – i mówi „jestem bardzo religijny, ale jestem przeciwko zorganizowanej religii”. Jest to nonsens. Jest to nonsens, ponieważ w swojej osobistej religijności – wybaczcie mi za to okropne pojęcie – jest on zależny od tradycji Kościoła w każdym słowie, każdym symbolu, które może użyć w modlitwie, w kontemplacji czy mistycznym doświadczeniu. Bez wspólnoty osób mówiących, nie ma żadnego mówienia, a bez mowy wewnętrznej – nie ma duchowego życia. W ten sposób można łatwo odeprzeć ataki przeciwko zorganizowanej religii. Możecie i powinniście atakować formy i sposoby, w jakich religia może być organizowana, ale używanie pojęcia „religia zorganizowana” jako wyzwiska jest całkowicie bez sensu. Ukazuje to brak przemyślenia i zazwyczaj wynika ze złych doświadczeń w dzieciństwie, a szczególnie w szkółkach niedzielnych, które są jedną z większych pracowni, gdzie z dzieci wypędzana jest wiara chrześcijańska.

Związek Marksa z Heglem i Feuerbachem

Musimy teraz zacząć od relacji Marksa do Hegla i Feuerbacha. Był on uczniem Hegla. Feuerbach, także uczeń Hegla, postawił Hegla na nogi po tym, jak – jak mówił Marks – ten stał na głowie. Hegel uważał, że rzeczywistość jest identyczna z głową filozofa. Feuerbach pokazał, że filozof, jak każdy inny, jest zależny od materialnych warunków życia. W ten sposób Feuerbach rozwinął materialistyczną lub naturalistyczną doktrynę człowieka – ludzkiej zależności od zmysłów, itp. Marks powiedział, że Feuerbach dokonał głównej rzeczy; skrytykował Heglowskie wyjaśnienie religii. Marks uważał, że nie musi już tego robić. Ale musi skrytykować materialistyczną ontologię Feuerbacha, oraz jego ideę, że bycie jest indywidualnym byciem, że jednostka jako taka jest decydująca dla całej sytuacji.  Krytyka Marksa wobec Feuerbacha twierdziła, że materializm nie jest lepszy od idealizmu. Jest trochę lepszy, ponieważ idealizm to tylko ideologia bez podstawy w rzeczywistości. Materializm jest bliższy rzeczywistości. Ale jeśli w filozofii materialistycznej rozważa się tylko jednostkę, to jest to tak samo złe jak idealizm. Bo jego uniwersalna koncepcja człowieka abstrahuje od jednostki i pomija warunki społeczne, w których człowiek się znajduje.

Tak więc Marks atakował zarówno materialistów, jak i idealistów. Jeśli chodzi o termin „materializm marksistowski”, to o wiele lepiej byłoby pozostawić go propagandystom, którzy wykorzystują i mieszają trzy różne znaczenia materializmu, aby prowadzić swoją propagandę. Ale nie ma to nic wspólnego z historyczną prawdą ani z akademickim wykształceniem. Dlatego lepiej, abyście zrozumieli, że są trzy znaczenia materializmu:

a. Pierwszy to materializm ontologiczny lub metafizyczny. Znajdziesz go u Feuerbacha, który wyprowadza wszystko w naturze z ruchów atomów w kategoriach dającej się obliczyć mechanicznej przyczynowości. To teoria, która rzadko była reprezentowana w historii. Współczesny naturalizm w Ameryce z pewnością nie jest materializmem. Materializm metafizyczny bywa też nazywany redukcyjnym naturalizmem, gdzie redukcjonizm oznacza sprowadzenie wszystkiego do mechanicznego ruchu atomów i cząsteczek. To przestarzała filozofia. Istniała w Europie pod koniec XIX wieku; istniała również we Francji pod koniec XVIII wieku, u francuskich encyklopedystów z okresu przedrewolucyjnego; i tylko bardzo rzadko pojawiała się w tym kraju. Ale ogólnie rzecz biorąc, jest to filozofia, która została przezwyciężona i jest bardzo odległa od marksizmu.

b. Następnie mamy materializm etyczny, który oznacza zainteresowanie wyłącznie dobrami materialnymi, pieniędzmi itd. Gdy ktoś jest nazywany materialistą w propagandzie, nie rozróżnia się wyraźnie materializmu etycznego i metafizycznego. Jeśli marksizm określany jest jako materialistyczny, to trik propagandowy polega na pozostawieniu wrażenia materializmu etycznego. W rzeczywistości pierwotny ruch socjalistyczny, a także pierwotny komunizm, jaki jest u Marksa, atakował materializm społeczeństwa burżuazyjnego, w którym wszystko zależało od kupna, sprzedaży i zysku itd. A więc marksizm był właśnie jego przeciwieństwem. Obecnie krytycy materializmu społeczeństwa burżuazyjnego bywają nazywani materialistami, zazwyczaj z konotacją materializmu etycznego – że interesują się wyłącznie dobrami materialnymi.

c. Materializm historyczny to trzeci rodzaj. Oznacza on, że cały proces historyczny jest ostatecznie uzależniony od sposobów produkcji ekonomicznej. To marksistowski materializm. Powinien być nazywany materializmem historycznym lub ekonomicznym. Jest on zupełnie inny niż dwa pozostałe znaczenia.

Marks zajmował się kwestią jednostki i społeczeństwa. Nie było to takie nowe we Francji, Anglii i Holandii, ale było bardzo nowe w Niemczech. W Niemczech struktura społeczna była zawsze przyjmowana za coś ustanowionego przez Boga. Było to zgodne z nauką luterańską. Unikano analiz socjologicznych. Socjologia w pełni rozwinęła się we Francji w XIX wieku, zanim niemieccy uczeni w ogóle zaczęli myśleć w kategoriach socjologicznych. Marks zaczerpnął swoje spojrzenie socjologiczne częściowo z Francji, a częściowo z własnego wglądu w nędzne warunki społeczne dużej części ludności Europy. Człowiek nie jest człowiekiem jako jednostka. Idea jednostki istniejącej samodzielnie jest iluzją. Brzmi to zupełnie inaczej niż u Kierkegaarda czy Stirnera. Ale Marks zauważył, że jesteśmy naprawdę członkami grupy społecznej. Niemożliwe jest oderwanie się od rzeczywistości socjologicznej. Dlatego krytykował Hegla i Feuerbacha, ponieważ nie widzieli oni jednostki jako części struktury społecznej. Tymczasem niezbędna jest analiza struktury społecznej i miejsca jednostki w jej ramach.

Pogląd Marksa na sytuację człowieka (alienacja)

Podobnie jak Kierkegaard, Marks mówi o wyobcowanej sytuacji człowieka w strukturze społecznej społeczeństwa burżuazyjnego. Używa słowa „alienacja” (Entfremdung) nie z punktu widzenia jednostki, lecz społeczeństwa. U Hegla wyobcowanie oznacza, że absolutny Duch przechodzi w naturę, stając się wyobcowanym wobec samego siebie. Dla Kierkegaarda oznacza ono upadek człowieka, przejście – poprzez „skok” – z niewinności do wiedzy i tragedii. U Marksa oznacza ono strukturę społeczeństwa kapitalistycznego.

Opis współczesnego społeczeństwa przedstawiony przez Marksa ma ogromne znaczenie. Jeśli my, teologowie, mówimy na przykład o grzechu pierworodnym, ale nie jesteśmy świadomi problemów wyobcowania w sytuacji społecznej, to nie będziemy w stanie przemówić do ludzi w ich rzeczywistej, codziennej egzystencji. Dla Marksa wyobcowanie oznacza, że sytuacja społeczna prowadzi do dehumanizacji. Kiedy mówi o ludzkości w przyszłości, to mówi o prawdziwym humanizmie. Oczekuje takiego stanu, w którym prawdziwy humanizm nie będzie przywilejem wyłącznie dla kulturalnej elity; humanizm nie oznacza też posiadania dóbr kultury. Dąży on do przywrócenia prawdziwego człowieczeństwa jako przeciwwagi dla dehumanizacji w społeczeństwie wyobcowanym. Sednem idei dehumanizacji jest to, że człowiek stał się trybikiem w wielkim procesie produkcji i konsumpcji. W tym procesie jednostkowy pracownik stał się rzeczą, narzędziem lub towarem, który jest kupowany i sprzedawany na rynku. Jednostka musi sprzedać samą siebie, aby móc przeżyć.

Opisy te zakładają, że człowiek jest esencjalnie nie jest przedmiotem ani rzeczą, lecz osobą. Człowiek nie jest narzędziem, lecz najwyższym celem. Nie jest towarem, lecz wewnętrznym telos, czyli ostatecznym celem wszystkiego, co się dzieje. Człowiek jest wewnętrznym sensem i celem. Opis dehumanizacji – czyli specyficznej formy wyobcowania istniejącej w społeczeństwie kapitalistycznym – całkowicie przeczy temu, co Marks odziedziczył po klasycznym humanizmie. Nie widział on żadnego pojednania. W rzeczywistości historycznej istnieje jedynie dehumanizacja i wyobcowanie. I to właśnie z tego wyłania się siła do zmiany tej sytuacji. Kiedy Marks w Manifeście Komunistycznym mówił o wyzwoleniu mas z ich kajdan, te kajdany były mocami dehumanizacji wytworzonymi przez warunki pracy w społeczeństwie kapitalistycznym. W konsekwencji zatraca się istotny charakter człowieka. Człowiek po obu stronach konfliktu klasowego zostaje zniekształcony przez warunki egzystencji. Dopiero gdy te warunki zostaną usunięte, możemy poznać, kim człowiek naprawdę jest. Teologia chrześcijańska mówi, że możemy poznać, kim człowiek esencjalnie jest, ponieważ esencjalny człowiek objawił się w warunkach egzystencji w Chrystusie.

Wyobcowanie odnosi się nie tylko do relacji międzyludzkich, naznaczonych rozłamem między klasami, ale także do relacji człowieka z naturą. Usunięto z niej element erosu. Natura jest jedynie surowcem, z którego tworzy się narzędzia, a za ich pomocą – dobra konsumpcyjne. Natura przestała być podmiotem, z którym moglibyśmy się zjednoczyć jako podmioty, w kategoriach erosu – miłości, która dostrzega w naturze wewnętrzną moc bycia (inner power of being), grunt bycia, który działa twórczo poprzez naturę. W społeczeństwie przemysłowym czynimy z natury jedynie materiał do produkcji rzeczy przeznaczonych na sprzedaż i kupno.

Doktryna ideologii Marksa i jego atak na religię

Ideologia to kolejne niezwykle ważne pojęcie dla teologii. Czym jest ideologia? Samo słowo jest starsze niż Marks. Używał go na przykład Napoleon, krytykując profesorów za to, że są ideologami, a nie praktycznymi mężami stanu i generałami. Słowo to ma swoją historię, która pozostaje niejednoznaczna nawet dziś. Ideologia może być słowem neutralnym, oznaczającym po prostu system idei, który można wypracować. Każda grupa czy klasa społeczna ma taki system idei. Ale ideologia może też oznaczać coś innego – i wówczas staje się najniebezpieczniejszą bronią w walce klas – mianowicie nieuświadomionym wytwarzaniem idei, które usprawiedliwiają wolę panowania (will-to-power) grupy rządzącej. Najczęściej jest to wytwarzanie nieświadome, ale może być również świadome.

Marks używał słowa ideologia jako broni. Była to prawdopodobnie jego najostrzejsza broń przeciwko ideom klas rządzących, z którymi sprzymierzone były Kościoły. Wszystkie wielkie Kościoły europejskie – prawosławny, luterański i anglikański – stały po stronie klas posiadających. Kościół rzymskokatolicki był w tym względzie nieco lepszy, ponieważ zachował tradycję społecznej wrażliwości i analizy społecznej pochodzącą jeszcze z okresu klasycznego średniowiecza.

Pojęciem, którego używamy w codziennym języku i które jest bardzo bliskie znaczeniu ideologii, jest racjonalizacja. Mówimy o racjonalizacji w odniesieniu do osób, które używają idei, by usprawiedliwić władzę, jaką sprawują nad innymi, lub by usprawiedliwić swoje uleganie określonym przyjemnościom. Zastosowana do grup społecznych racjonalizacja staje się ideologią. To bardzo ważne pojęcie teologiczne. Każdy chrześcijanin i każdy Kościół powinien być podejrzliwy wobec własnych ideologii, którymi usprawiedliwia swoje tradycyjne samozadowolenie. Każdy Kościół powinien zachować czujność wobec samego siebie, by nie formułował prawd jedynie jako wyrazu woli panowania.

Jest to pojęcie ideologii używane przez Marksa jako uzupełnienie krytyki religii Feuerbacha. Marks twierdzi, że zasadniczo Feuerbachowi udało się usunąć religię, ale jego krytyce brakowało oparcie na analizie socjologicznej. Marks mówi, że religijna symbolika transcendentnego spełnienia (nieba lub nieśmiertelności) nie jest jedynie wyrazem nadziei każdego człowieka, lecz jest wynalazkiem klas rządzących, który ma na celu odciągnięcie mas od poszukiwania spełnienia w tym życiu. Ich uwaga zostaje skierowana na tzw. życie pozagrobowe. Wyraża to słynne zdanie, że religia to opium ludu. Marks ma na myśli to, że jeśli człowiek ma zapewnienie wiecznego spełnienia, to nie będzie walczył w sposób rewolucyjny o doczesne spełnienie człowieczeństwa na ziemi.

Nie sądzę jednak, aby to było prawdą. Jest to bardzo podobne do sposobu, w jaki Kierkegaard krytykował Kościół swoich czasów. To radykalizm prorockiego słowa. Ale oczywiście ta sama idea musi zostać zastosowana także do samego Marksa i całego ruchu, który za nim podążył. Trzeba więc zapytać: A co z ideologicznym charakterem ideologii zwycięskich ruchów rewolucyjnych? Czy nie są one również wyrazem nowej woli panowania? Kiedy widzimy, co stało się z ideami marksistowskimi w Związku Radzieckim, musimy natychmiast odpowiedzieć twierdząco. Klasy rządzące w Rosji utrzymują ideologie wywodzące się z Marksa, aby utrzymać się przy władzy, choć ich idee mają jedynie pośredni związek z Marksem. Widać element ideologiczny w ich woli utrzymania się przy władzy. Powodem tego jest brak u Marksa tzw. krytyki pionowej (wertykalnej) wobec samego siebie. To ta sama sytuacja, jaką widzimy we wszystkich krajach komunistycznych – brak krytyki wertykalnej. Na płaszczyźnie horyzontalnej zawierają one wiele prawdy, ale nie mogą poddać tej prawdy krytyce pionowej, ponieważ ją odcięły. Nikt nie może całkowicie tego zrobić, ale oni uczynili to w dużym stopniu. Niebezpieczeństwo w naszej kulturze polega na tym, że robimy to samo – nie tak radykalnymi i rewolucyjnymi metodami, lecz bardziej wyrafinowanymi i subtelnymi środkami kultury masowej.

W Europie powstała ogromna przepaść między Kościołami a ruchami robotniczymi. Kościoły były reprezentantami ideologii, które utrzymywały klasy rządzące u władzy i w opozycji do mas pracujących. To była tragiczna sytuacja. Wielką rzeczą jest to, że w Ameryce ta tragedia miała znacznie mniejsze rozmiary. Ale w Europie doprowadziło to do radykalnych postaw antyreligijnych i antychrześcijańskich we wszystkich ruchach robotniczych – nie tylko komunistycznych, ale także socjaldemokratycznych. Nie odpowiadali za to „źli ateiści” – jak to przedstawiają propagandziści – lecz fakt, że Kościoły europejskie – prawosławne, luterańskie i anglikańskie – były pozbawione wrażliwości społecznej i kierunku działania. Skupiały się one na samorealizacji, na liturgicznych i dogmatycznych wysiłkach oraz udoskonaleniach, natomiast problem społeczny pozostawiono opatrzności Bożej. Carskie klasy rządzące, niemieckie klasy imperialne i brytyjskie klasy rządzące również nie miały kontaktu z tym, co działo się w klasach pracujących. W Wielkiej Brytanii sytuacja była znacznie łagodniejsza, i dlatego Wielka Brytania nigdy nie doświadczyła rewolucji marksistowskiej. Niemniej jednak, sytuacja była bardzo podobna.

Taka sytuacja widoczna jest na całym świecie. Z jednej strony istnieje teologia czysto horyzontalnego spełnienia, gdzie królestwo Boże utożsamia się z bezklasowym społeczeństwem albo z ciągłą transformacją społeczeństwa, jak to ma miejsce w Brytyjskiej Partii Pracy czy niemieckiej socjaldemokracji. Z drugiej strony są Kościoły ze swoją teologią, która posiada wymiar wertykalny. Ale wydarzyło się kilka rzeczy, które próbowały przerzucić most nad tą przepaścią. W Anglii bardzo wcześnie pojawił się religijny ruch socjalistyczny – czy nazywał się tak, czy nie, jego idee były takie same. Później w Niemczech pojawił się religijny socjalizm, który wywodził się od prorockich postaci ze Szwajcarii. Ale przed I wojną światową w Niemczech nic takiego nie istniało.

Pamiętam wielkie kościoły w robotniczych dzielnicach Berlina. Robotnicy nie wchodzili do nich, z wyjątkiem chrztów, ślubów i pogrzebów. Kościoły zapewniały tym wydarzeniom uroczystą oprawę, ale nie istniała żadna wewnętrzna więź z Kościołem. Do typowego luterańskiego pastora z tamtych czasów powiedziałem: „Robotnicy nie są w stanie usłyszeć chrześcijańskiego przesłania. Musicie postępować inaczej. Nie możecie oczekiwać, że sami przyjdą do kościołów.” Jego odpowiedź brzmiała: „Słyszą dzwony kościelne w każdą niedzielę rano, i jeśli nie przyjdą na nabożeństwo, będą czuć się winni.” Ale oni niczego nie słyszeli i o niczym nie wiedzieli. Nie mieli żadnego związku z religijnymi symbolami tradycji. Luterańska postawa polegała na tym, że ludzie mogą przyjść, by usłyszeć chrześcijańskie przesłanie – w kościele. Przynajmniej słyszą dzwon – i to wystarczy. A jeśli nie przyjdą, to zostaną odrzuceni przez Boga. Na szczęście ta postawa już nie istnieje. Ale to właśnie taka postawa doprowadziła do ogromnej przepaści między Kościołem a klasami pracującymi. Religijny socjalizm próbował tę przepaść zlikwidować.

Egzystencjalizm polityczny Marksa

Element egzystencjalistyczny u Marksa jest bardzo silny. Jego koncepcja prawdy ma pewne podobieństwo do koncepcji Kierkegaarda. Prawda to prawda dla ludzkiego istnienia, prawda, która dotyczy naszej sytuacji życiowej. Powiedzieliśmy, że Kierkegaard definiował prawdę jako obiektywną niepewność przeżywaną z pasją. Marks natomiast definiuje prawdę w odniesieniu do różnicy między teorią a praktyką. To znaczy: prawda musi być powiązana z sytuacją społeczną. Filozoficzna teoria, która nie uczestniczy w rzeczywistości społecznej, nie jest prawdziwa. Coś podobnego odnajdujemy w pragmatyzmie, zwłaszcza u Johna Deweya. W rzeczywistości istnieją duże podobieństwa między egzystencjalizmem a pragmatyzmem. Jednym z powodów, dla których John Dewey stał się wielkim pedagogiem w Stanach Zjednoczonych, była jego konsekwentna teza, że wszelka wiedza musi być zintegrowana z działaniem praktycznym w procesie edukacyjnym. Dla Marksa było to jeszcze bardziej podstawowe: Nie możemy poznać prawdy o ludzkiej sytuacji bez egzystencjalnego uczestnictwa w strukturze społecznej, w której żyjemy. Nie możemy mieć prawdy poza rzeczywistością ludzkiej egzystencji. Dlatego w naszej epoce historycznej trzeba uczestniczyć w sytuacji proletariatu, by zrozumieć głębię wyobcowania. Tutaj musimy ostrożnie uniknąć błędnego założenia: U Marksa nie ma gloryfikacji proletariatu. Ruchy rewolucyjne uczyniły z proletariatu niejako mesjasza, zbawiciela – nie dlatego, że proletariusze są wspaniałymi ludźmi – Marks nigdy w to nie wierzył; znał ich dobrze – lecz dlatego, że znajdowali się w określonym punkcie historii, który uwikłał ich w walkę klasową, i to przez tę walkę mogła zaistnieć nowa rzeczywistość. Marks wiedział, że rozdział klasowy zniekształca obie strony tej sytuacji. Człowiek zostaje sprowadzony do roli przedmiotu. Zarówno burżuazja, jak i masy pracujące, jadą na tym samym wózku, jeśli chodzi o dehumanizację. Ale proletariat miał jedną przewagę: Doświadczał wyobcowania w taki sposób, że był zmuszony do buntu. Proletariusze są „błogosławieni” – w sensie ewangelicznych błogosławieństw – ponieważ znajdują się na skrajnie negatywnym krańcu sytuacji klasowej. A więc w marksistowskiej krytyce społeczeństwa zastosowano biblijną prawdę do analizy rzeczywistości społecznej. Kiedy mówi się o zbawczej mocy proletariatu, nie oznacza to, że proletariat jest „dobry”, a reszta „zła”. Przyjaciel Marksa, Engels, był wielkim przedsiębiorcą, kapitalistą. Ale to struktura sytuacji umieszcza proletariat na najniższym poziomie, gdzie potrzeba rewolucji jest najbardziej odczuwalna. Poprzez swoją rolę rewolucyjną, proletariat jest postrzegany jako moc zbawcza.

Element profetyczny u Marksa

Nie możemy przeoczyć mesjanistycznego tonu w pismach Marksa. Szczególnie we wcześniejszych jego pismach słyszymy głos współczesnego, świeckiego proroka. Mówi on jak dawni prorocy Izraela. Marks, będąc Żydem, stał w tradycji żydowskiej krytyki, która trwała przez tysiąclecia. Jego gniew wobec rzeczywistości, którą postrzegał, miał w sobie coś z dawnego prorockiego gniewu, choć został zniekształcony przez elementy propagandowe, jak dzieje się to u każdego przywódcy politycznego. Niemniej jednak nie możemy pominąć prorockiego pierwiastka w całej jego twórczości. Kiedy prorocy przemawiali do Izraela, nawet gdy wypowiadali się o innych narodach, cały ciężar krytyki kierowali przeciwko własnemu narodowi. Widzieli, że ich słowo nie przemienia ich własnego ludu. Dlatego mówili, że gniew Boży uderzy w Izrael. Zwłaszcza Jeremiasz był tego świadomy. Ale była także obietnica Boga. Nie mogła ona zostać unicestwiona; miała się wypełnić. Dlatego prorocy mieli koncepcję reszty (reszty Izraela) — małej grupy, która miałaby być nosicielem Bożej obietnicy.

Idea reszty nie jest tylko ideą proroków. Każdy, kto przemawia prorocko do dużej grupy lub narodu, posiada taką ideę. Bez niej popadłbyś w rozpacz i został zmuszony do rezygnacji. Ale nie musisz się poddawać, ponieważ istnieje reszta. Słowo „reszta” oznacza tych, którzy pozostali, tych, którzy nie czczą bożków, którzy nie popełniają niesprawiedliwości itp. W szerszym sensie oznacza to nielicznych w grupie, którzy są świadomi sytuacji i którzy dlatego stają się nosicielami przyszłego rozwoju. Ta idea reszty w pewnym stopniu ogranicza mesjanizm proletariatu. W ostatecznym rozrachunku nie jest to cały proletariat, lecz przewodnie grupy w nim, awangardy, które są decydujące. Proste utożsamienie proletariatu z mesjanizmem ogranicza się więc faktem, że to awangardy mają rolę mesjańską. Te awangardy nie zawsze nawet należą do proletariatu. Są to ludzie tacy jak Marks i Engels, którzy pochodzą z inteligencji lub wyższych klas, i którzy przełamali własną ideologiczną izolację. Nauczyli się, co dzieje się w historii i mogą dołączyć do awangardy.

Różnica między zsekularyzowanym profetyzmem Marksa a tym u żydowskich proroków, polega na tym, że ci drudzy zawsze mieli na uwadze linię wertykalną i nie polegali ani na ludzkich grupach, ani na logicznych czy ekonomicznych koniecznościach rozwoju, jak czynił to Marks. Ostatecznie polegali na Bogu, czego brakowało w nowoczesnym ruchu zsekularyzowanym. Z pewnością ten ruch jest quasireligijny. Nie jest pseudoreligijny, ponieważ „pseudo” oznacza „złudny” lub „kłamliwy”. Jest jednak quasireligijny, ponieważ posiada w sobie strukturę profetyzmu, lecz z jedną różnicą — utracił transcendentny, wertykalny wymiar.

Tragiczne jest to, że ruchy rewolucyjne w Europie, Azji i Afryce wywodziły się pierwotnie z przesłania prorockiego, ale gdy zwyciężyły, nie zastosowały własnej krytyki wobec siebie. Nie mogły tego zrobić, ponieważ nie miały niczego ponad sobą samymi. Komuniści w Rosji odpowiadają na wszystkie problemy w dyskusji Wschód-Zachód, nie wykazując elementu ostatecznej samokrytyki. Oczywiście w poszczególnych grupach w krajach komunistycznych istnieje dużo samokrytyki. Są jednostki, które wyznają, że zgrzeszyły. Ale zawsze było to grzeszenie przeciwko partii; nic nie stoi ponad partią; partia nie może się mylić; partia jest nieomylna. Brak wymiaru transcendentnego jest powodem tragicznej sytuacji, że ruch rewolucyjny, który miał na celu wyzwolenie całej klasy społecznej, doprowadził do nowego zniewolenia — totalitarnego zniewolenia, jakie znamy dziś w systemach komunistycznych. To jest tragedia o wymiarze historycznym dla całego świata. Podobne rzeczy zdarzały się już wcześniej w historii. Weźmy na przykład, jak ruch Jezusa Chrystusa zaowocował Kościołem inkwizycji w późnym średniowieczu. Wszystkie te tragiczne przemiany wynikają z braku samokrytyki opartej na linii wertykalnej. Gdy Kościół przestał sądzić samego siebie według tej linii, mogło dojść do czegoś takiego jak inkwizycja. Ruch marksistowski nie był w stanie się sam ocenić z powodu swojej całej aktualnej struktury i tak mógł stać się grupą społeczną, którą dziś identyfikujemy jako stalinizm. W tej formie wszystko, o co walczyły pierwotne grupy, zostało stłumione i zniekształcone. To właśnie w naszym stuleciu możemy najlepiej dostrzec tragiczną rzeczywistość wyobcowania człowieka w sferze społecznej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *