„Gazetka Koła Teologów Ewangelickich” | Zapomniana Reformacja | 1/2014
Nie jest tajemnicą, że zasada sola scriptura jest jednym z bardziej problematycznych tematów w dialogu z katolicyzmem lub prawosławiem. Nie jest tajemnicą również to, że dla większości protestantów ta zasada formalna jest jednym z ważniejszych składników tożsamościowych. Natomiast tym, co cały czas pozostaje tajemnicą, jest odpowiedź na pytanie o sens i rzeczywistą obecność zasady formalnej w teologii ewangelickiej.
Współcześnie według powszechnego mniemania zasada sola scriptura związana jest z pytaniem o źródła teologii oraz jej normę. Protestancka zasada formalna oznacza, że Biblia jest jedynym źródłem, z którego należy czerpać prawdy wiary, a do tego jest również najwyższą normą, która określa naukę Kościoła (norma normans). Definicję tę można spotkać w większości opracowań dotyczących pryncypiów teologii ewangelickiej, jak również szerzej rozumianego protestantyzmu.
Wśród dzisiejszych krytyków zasady pojawiają się istotne pytania. Czy protestanckie podejście do autorytetu Pisma nie jest wyrazem nieuzasadnionego redukcjonizmu? Czy jest możliwe, aby zasada ta obowiązywała w praktyce? Dlaczego o prawdziwości jakiegoś twierdzenia teologicznego powinna decydować ilość odniesień do tekstu biblijnego?
Wobec obrońców „ortodoksyjności” i ponadczasowości pryncypiów teologii protestanckiej istotnym argumentem będzie odwołanie do postaci Marcina Lutra i jego podejścia do tekstów biblijnych. Dla Lutra Pismo Święte było niewątpliwie najważniejszym źródłem doktryny teologicznej. Jednakże lektura jego pism dostarcza dowodów na to, że w swoim rozumowaniu nie we wszystkich kwestiach ograniczał się do argumentów zaczerpniętych z Biblii. Dobrym tego przykładem jest kwestia chrztu dzieci. Luter w swoich argumentach nie powoływał się bezpośrednio na Pismo. W Dużym Katechizmie pisał: „że chrzest dzieci jest miły Chrystusowi, dowodzi wystarczająco Jego własne dzieło, a mianowicie fakt, że Bóg uświęca spośród nich wielu, którzy w ten sposób zostali ochrzczeni, i że im dał Ducha Świętego.”. Jak widać, historia religii i jej oddziaływanie na wiernych miały dla Reformatora również bardzo duże znaczenie.
Ponadto – jak zauważa K. Wojciechowska – choć Reformator ostatecznie nie ingerował w liczbę ksiąg Nowego Testamentu, możliwe jest odtworzenie jego stosunku do poszczególnych części Pisma. Największe znaczenie miały dla niego listy Pawła, zwłaszcza Rz, Ga, Ef, ale także 1 J, 1 P i Ewangelia Jana. To one według Lutra ukazują Chrystusa i nauczają wszystkiego, co niezbędne. W Ewangeliach synoptycznych Reformator dostrzegał większe zainteresowanie cudami Chrystusa niż istotą orędzia chrześcijańskiego, co stawiało je niżej od Ewangelii Jana. Do tej samej grupy, co synoptyków, zaliczył też Dz, 2 P oraz 2 i 3 J. Z kolei za jeszcze mniej ważne, umieszczone z tego względu na końcu Nowego Testamentu, uznał Hbr, Jk, Jd i Obj. Szczególnie trudne było dla Lutra odwoływanie się do Listu Jakuba, który zawierał według niego zbyt wiele „naleciałości katolickich” i nadmiernych podkreśleń znaczenia dobrych uczynków. Podobną hierarchizację możemy znaleźć w opiniach Lutra na temat ksiąg Starego Testamentu.
To wszystko sugeruje, że dla Lutra istniała konkretna norma, której podlega obszerny i często niespójny tekst Pisma Świętego. Kluczem hermeneutycznym do jego teologii była osoba Jezusa Chrystusa i Pawłowa nauka o usprawiedliwieniu. To od nich zależało, czy Kościół wraz ze swoją Biblią stoi czy się chwieje. Powyższe przykłady nasuwają uzasadnioną wątpliwość, czy Luter podpisałby się pod współczesnym rozumieniem zasady formalnej sola scriptura.
W teorii dosłowne rozumienie zasady sola scriptura, czyli wyłączności Biblii jako źródła teologii, powinno oznaczać radykalne ograniczenie pracy teologicznej do tego, co zostało napisane w zamkniętym kanonie Pisma Świętego. Teologia powinna więc jedynie powtarzać gotowe sformułowania z tekstu biblijnego. W praktyce podejście takie jest niemożliwe, gdyż człowiek nie jest w stanie usunąć jawnego wpływu uwarunkowań konfesyjnych czy kulturowych, takich jak język i ludzkie wyobrażenia. Dlatego też współczesny chrześcijanin nie może przeskoczyć dwóch tysięcy lat, aby znaleźć się w tej samej sytuacji co autorzy biblijni. Będzie on zawsze zależał od sytuacji tu i teraz.
Uważam, że nie jest możliwe mówienie o haśle sola scriptura bez przywołania sytuacji panującej w okresie wczesnego renesansu. Kryzys katolicyzmu i praktyka odpustowa stanowią specyficzne tło dla reformacji i jej odkrycia autorytetu Pisma. To właśnie wśród panującego lęku przed winą i potępieniem reformacja odnalazła odpowiedź na zadawane przez wiernych pytania.
W jaki sposób mogę odnaleźć przebaczenie u mojego Boga? Instytucja odpustu uzurpowała sobie prawo do bycia odpowiedzią na to pytanie, poświęcając przy tym obraz osobistego i miłosiernego Boga. To właśnie modlitwa, pokuta, jałmużna czy odpowiednia opłata były środkami do uzyskania tzw. „spokoju duszy”. Poczucie winy mogło być pokonane pośrednio za pomocą instytucji Kościoła. Przeciwko takiej praktyce zaprotestowała reformacja, głosząc naukę o bezwarunkowym usprawiedliwieniu z łaski, którą to odnalazła na kartach Nowego Testamentu.
Spór o odpusty i Boże przebaczenie przeobraził się w spór o autorytety. To nie w autorytecie Rzymu Luter zaczął odnajdywać usprawiedliwiającego Boga, ale w kontrze do papieża i soborów odnalazł Go w pismach apostoła Pawła. Papież czy sobór nie był w stanie zagwarantować Lutrowi przebaczenia. Reformator musiał więc odrzucić ich władzę i nauczanie, gdyż według niego papież nie pozwalał powiedzieć Chrystusowi tego, co on sam próbuje powiedzieć. Autorytet Kościoła został przełamany mocą biblijnej nauki o usprawiedliwieniu. Tylko w Biblii reformacja była w stanie odnaleźć taki obraz Chrystusa, który był odpowiedzią na aktualną sytuację cierpiącego Kościoła.
A czy my dzisiaj potrafimy spojrzeć krytycznie na nasze własne pryncypia teologiczne, tak jak czasem patrzymy na inne wyznania? Czy pamiętamy jeszcze czym była reformacja i jakie były jej uwarunkowania? Czy dostrzegamy w haśle sola scriptura radykalny wyraz triumfu z odnalezienia Bożego usprawiedliwienia w Piśmie oraz sprzeciw wobec rozbudowanych praktyk dewocyjno-dyscyplinarnych i Tradycji przeceniającej ludzkie zasługi i możliwości wypracowania zbawienia? Czy zgodzimy się, że sola scriptura, pozbawiona swojego kontekstu historycznego, straciła swoją głębię i stała się zasadą formalną próbującą zredukować teologię do biblijnego fundamentalizmu?