Rz 14, 7-9
Gromadzimy się tu, aby pożegnać po raz ostatni naszego brata – Waldemara. Mija kolejny miesiąc, a nasza mała społeczność żegna kolejnego ewangelika.
Zarówno słowa Apostoła Pawła, jak i śmierć naszego brata przemawiają dziś do nas ze zdwojoną mocą. Trafiają w nas, stają się wręcz nieznośne. Nic, co mamy, nie jest ostatecznie nasze. Nie przynosimy nic na ten świat i nic z tego świata nie zabierzemy. Jesteśmy ograniczeni. Wszyscy zostajemy rzuceni w ten świat – w krótki okres pomiędzy narodzinami, a śmiercią. Cieszymy się bogactwem życia, które daje nam Bóg. Kochamy ludzi, których Bóg nam zsyła. Poszukujemy sensu, poprzez który Bóg nadaje naszemu życiu znaczenie. Ale nic nie jest absolutnie nasze. Nic nie jest nasze, z wyjątkiem tego, co Bóg nam daje. Nawet nasze życie jest nasze tak długo jak tylko chce tego niezgłębiona wola Boża.
Dla obecnej tu rodziny i dla wszystkich najbliższych zbliżające się Święta świecą w wielkiej ciemności. Jest to ciemność obecnej śmierci. Śmierć zabiera nam bliskich i rodzi w nas smutek. Wlewa swoją ciemność w nasze serca. Dotyka naszej duszy. Próbujemy od niej uciec i wolimy o niej nie myśleć. Niektórym się to udaje, choć na chwilę, ale wszyscy w głębi duszy wiemy, że ostatecznie nie ma przed nią ucieczki. Śmierć jest niewidzialna i widzialna zarazem. Widzimy ją dzisiaj na tym cmentarzu. I w czasie epidemii jest jeszcze wyraźniej widoczna. Jej pochłaniająca i przerażająca ciemność jest dla nas czymś nieznanym. A to, co nieznane wypełnione jest naszymi niezliczonymi lękami.
I w tej ciemności przemawia do nas Apostoł Paweł. Mówi do nas wszystkich. Nie tylko żyjemy dla Boga, ale również umieramy dla Boga. Nie tylko żyjąc należymy do Boga, ale również umierając jesteśmy złączeni z Bogiem. Bóg stoi ponad naszym życiem i ponad naszą śmiercią. Nawet śmierć nie jest w stanie odłączyć nas od tej mocy Bożej. Ostatecznie nie należymy do śmierci, dzięki mocy, która ją zwycięża. Przyjście tej mocy świętujemy co roku w Boże Narodzenie i co roku zapalamy adwentowe świece, aby przypomnieć o światłości rodzącej się ciemności.
Moc, której wszyscy pragniemy i której z wytęsknieniem oczekujemy, przyjmuje nasze ciało i naszą krew. Staje się dzieckiem, dorasta, mieszka wśród nas i bierze na siebie lęk śmierci – tak jak my. Nie ma takiego smutku i cierpienia, które byłoby nieznane tej mocy. Chrystus, który przyszedł na świat, poprzez swój krzyż, poprzez swoją śmierć i poprzez swój pogrzeb stał się ostatecznie zwycięzcą śmierci. Zmartwychwstanie jest zwycięstwem Tego, kto ma moc nad śmiercią.
I o tym mówi nam dziś Apostoł Paweł. I jest to Słowo Boże skierowane do nas wszystkich.
Nikt z nas przecież dla siebie nie żyje i nikt dla siebie nie umiera. Jeśli bowiem żyjemy, dla Pana żyjemy, jeśli zaś umieramy, dla Pana umieramy. Czy więc żyjemy, czy też umieramy, należymy do Pana. Po to przecież Chrystus umarł i ożył, aby panował nad umarłymi i nad żyjącymi. Amen!
Pogrzeb Waldemara Bąka, cmentarz rzymskokatolicki w Kleszczowie