Konfirmacja Dominiki i Mateusza

J 3,16; Rz 8, 38-39

Dominiko i Mateuszu, dzisiejsza uroczystość jest ważna dla całego Kościoła, ponieważ świadomie stajecie się jego częścią.

Gdy byliście mali, gdy byliście bobasami w pieluchach, rodzicie przynieśli Was do tego kościoła, ponieważ pragnęli, abyście otrzymali wychowanie w wierze tego Kościoła. Dziś, gdy jesteście już starsi, przychodzicie tu o własnych siłach, ponieważ świadomie chcecie należeć do tego Kościoła.

To właśnie dziś przed samym sobą, przed waszą rodziną, przed parafią i przed Bogiem publicznie wyrażacie chęć przynależności do tej wspólnoty.

My wszyscy tu zgromadzeni będziemy słuchać słów Waszego wyznania, słów Waszego ślubowania. Słowa jednak są niedoskonałe. Nie zawsze potrafią wyrazić naszą głęboką relację z Bogiem. Dlatego pamiętajcie: Bóg słucha przede wszystkim Waszych serc. Tego, co mieszka w Waszych duszach. I to sercem ślubujecie Bogu.

Jest to tradycja, że konfirmanci wybierają dla siebie fragment biblijny (tzw. wotum). Wy również wybraliście. Jest to wasze Słowo Boże. Słowo, które będzie Was prowadzić w wierze. Zarówno w pewności, jak i w wątpliwościach, w radości i w smutku. Z doświadczenia wiem, że sens i wartość takiego Słowa nasila się wraz z naszą dojrzałością. Warto jest więc wracać do swojego Słowa, które wybraliśmy gdy byliśmy młodsi.

Mateuszu, Słowo, który wybrałeś, jest słowem Jezusa i pochodzi z Ewangelii Jana. Brzmi ono:

Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. J 3,16

Fragment pochodzi z rozmowy Jezusa z Nikodemem. To właśnie w trakcie tej rozmowy Jezus wyjaśnia działanie Boga w świecie, czym jest przyjście Syna, jak działa Sąd Boży.

Sąd Boży jest takim ostatecznym podsumowaniem naszego życia i świata, w którym żyjemy. Na sądzie następuje wyraźne wskazanie tego, co jest dobre, a co złe. Bóg zna nasze serca, zna nasz ukryty wstyd. Widzi każdą naszą brzydotę, którą chowamy w ciemności. I na tym Sądzie ostatecznym wiedza Boga zostaje ujawniona. Co należy do wieczności, a co powinno odejść w zapomnienie. Co powinno zostać uratowane, a co powinno zginąć.

Myśl o Sądzie Ostatecznym była i jest czymś przerażającym i fascynującym zarazem. Artyści i poeci potrafili przedstawić to w swoich obrazach i poematach. Człowiek boi się Sądu, ponieważ sam nie jest pewny, ile ma w sobie dobra, a ile zła. Człowiek boi się, że może należy tak naprawdę do tego, co złe i tego, co powinno zostać odrzucone. Żadne kalkulacje i rachunki sumienia nie pozwalają mu znaleźć pewnej odpowiedzi.

I teraz Jezus przekazuje dwie ważne nauki. Pierwsza mówi, że o Sądzie Ostatecznym nie należy myśleć jak o jednym wydarzeniu w dalekiej przyszłości. Tak naprawdę Sąd ma miejsce już tu i teraz. Nie wszyscy go dostrzegają. Ale on cały czas trwa. Druga nauka mówi, że Syn Boży przychodzi jako światłość i prawda. Kto przyjmuje Syna Bożego, ten nie ucieka od prawdy, nie ucieka od światłości, i on przeszedł już przez Sąd Boży. Kto natomiast ukrywa się w ciemnościach i kłamstwie, kto nie przyjmuje Syna Bożego, ten już zostaje osądzony i odrzucony.

Sąd dzieje się w naszym życiu, ponieważ Syn Boży, światłość tego świata, przychodzi do każdego z nas. Nie można go odłożyć na później, zepchnąć w daleką przyszłość. Nie można powiedzieć sobie „dzisiaj będę żyć w ciemności i kłamstwie, nie zostanę wykryty, a przyszłość pokaże”. Syn Boży jest światłością, która rozjaśnia każdą ciemność – każde kłamstwo, każdą winę, każde zło. Przychodzi do naszego życia jako prawda. Przychodzi jako miłość, która nie boi się prawdy. Możemy ją odrzucić – chować się w ciemności. Możemy ją przyjąć – stając w świetle. Ten kto z odwagą staje w prawdzie i światłości. Ten, kto wierzy w prawdę, jest tym, który wierzy w Syna. Ten, kto ucieka w kłamstwo i ciemność – jest tym, który nie wierzy w Syna i sam się skazuje.

Świat miłuje ciemność i dlatego jest wrogi Bogu, mówi nam Jezus. Ale Bóg tak kocha świat, że zsyła mu swego Syna, czyli światłość. Kto ucieka od światłości ten ginie. Kto wierzy w Syna, tego życie zyskuje wieczność. Jezus mówi, że prawda i światłość nie są tym, co ostatecznie osądza i skazuje, ale tym, co wybawia, przebacza i przynosi wieczność.

Mateuszu, pamiętaj więc: wierzyć w Syna Bożego oznacza wierzyć w światłość, prawdę i miłość, która nie boi się prawdy. Kto ufa nie ginie, ale ma żywot wieczny. Kościół wierzy w moc światłości, prawdy i przebaczania, ponieważ wierzy w Syna Bożego. Mateuszu, dziś wyrażasz chęć przynależności do tego Kościoła.

Dominiko, Słowo, które wybrałaś, jest słowem Apostoła Pawła z Lstu do Rzymian. Brzmi ono:

Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. Rz 8, 38-39

Fragment ten jest wyrazem radości i zwycięstwa nad tym wszystkim, co zagraża człowiekowi i może prowadzić do duchowej i materialnej nędzy.

Apostoł Paweł wymienia różne moce, które bardzo dobrze znamy. Są to moce, które są wokół nas, które wpływają na nas, które kierują naszym postępowaniem. Wymienia grozę śmierci, która wpisana jest w nasze życie już od samego początku. Wymienia niepokój życia, które potrafi być równie groźne co śmierć. Zwłaszcza, gdy nasza wina i nasz wstyd rządzi naszym życiem. Apostoł wymienia nieodpartą siłę widzialnych i niewidzialnych mocy. My znamy te moce pod różnymi nazwami: pycha, zazdrość, dominacja, chciwość, nienawiść, gniew. One wszystkie potrafią zawładnąć naszym życiem doprowadzając do zniszczenia nas i naszych bliskich. Apostoł wymienia niebezpieczeństwo teraźniejszości, która nigdy nie jest taka jak byśmy chcieli. Wymienia też nieodgadnioną przyszłość, która przynosi konsekwencje naszych decyzji i błędów. Dalej wymienia nieobliczalne zwroty losu. Wysokość – nasze wzloty, gdy osiągamy sukces, wspinamy się na podium. Ale również Głębokość, gdy upadamy z wysokości – nasze upadki, gdy doświadczamy porażki, gdy wszystko tracimy i spadamy na dno.

I Apostoł Paweł daje wyraz swojego przekonania, że te wszystkie moce i siły nie mają ostatecznie znaczenia. One wszystkie nie mają znaczenia w obliczu jednej mocy, która jest większa niż to wszystko. Jednoczy nas. Jest silniejsza niż nasze poczucie winy. Akceptuje nas. Daje odwagę. Daje o sobie znać, gdy czujemy, że zostaliśmy już pokonani przez moce tego świata. Czym jest ta moc? Apostoł Paweł nazywa ją miłością Bożą. Moce tego świata, jakkolwiek potężne by niebyły, są stworzeniami – nie są większe od nas. Są ograniczone – tak jak my. My natomiast jesteśmy zjednoczeni z miłością, które nie jest ograniczona i której żadne stworzenie nie może zniszczyć. Te moc Apostoł Paweł dostrzegał w Chrystusie Jezusie. I my jako Kościół również ją dostrzegamy. I po dziś dzień służymy tej mocy. Dominiko, dziś wyrażasz chęć przynależności do tego Kościoła.

Dominiko i Mateuszu, stajecie się świadomą częścią wspólnoty wiary i tym samym potwierdzacie sakrament chrztu. Życzę Wam, abyście w swoim życiu, zarówno w tych lepszych, jak i gorszych momentach, byli prowadzeni przez Syna Bożego i miłość Bożą. Kościół, czyli wspólnota wiary, istnieje po to, aby Wam w tym pomagać. Amen.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *