Dzień Pana

1 Tes 5,1-6

W dzisiejszym fragmencie biblijnym Apostoł Paweł pisze do chrześcijan w Tesalonice o przyjściu „dnia Pana”. Dzień Pana był dla pierwszych chrześcijan czasem, którego oczekiwali oni z utęsknieniem. Nie był to jeden z wielu ważnych dni, które znajdujemy co roku w naszych kalendarzach. Nie były to żadne święta, do których możemy odliczać dni w kalendarzu i których co roku wyczekujemy tak samo. Dzień Pana był dniem, który miał wszystko zmienić. Pierwsi chrześcijanie oczekiwali przyjścia Boga, który swoją obecnością przemienia otaczający nas świat. Przynosi sens dla całego ludzkiego życia. Królestwo Boże oznacza przyjście wyczekiwanej sprawiedliwości. Wybawienia dla cierpiących. Radości dla smutnych. Kary dla niesprawiedliwych.

Nie ma potrzeby, bracia, pisać wam o dniach i godzinach. Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pana nadejdzie jak złodziej w nocy.

Wszyscy lubimy mieć zaplanowane kolejne dni, tygodnie, miesiące. W nasze kalendarze wpisujemy terminy spotkań, daty świąt i uroczystości czy plany urlopowe i wakacyjne. Nie lubimy być zaskakiwani. Każda nowość wprowadza nas w zakłopotanie. Wymusza na nas nowe decyzje. Narusza nasze poczucie bezpieczeństwa i przyzwyczajenia.

Są jednak rzeczy, których nie da się zaplanować. Wydarzenia, których nie sposób przewidzieć. I gdy nas spotykają, wstrząsają naszym dotychczasowym życiem. Odbierają nam to, co dotychczas było dla nas czymś pewnym i stałym. Nieplanowana kłótnia, której nikt nie chciał, ale która się wydarzyła. Wprowadziła niechęć, a nawet nienawiść i odebrała nam najlepszego przyjaciela. Niespodziewana choroba, której jeszcze niedawno nie było, a teraz odbiera nam siły i chęci. Zabiera nam możliwości, które jeszcze przed chwilą mogliśmy realizować. Wreszcie śmierć, która zawsze przychodzi za wcześnie, zabiera nam naszych bliskich. Nikt jej nie zaprasza, a śmierć jest niczym cień, który nie zawsze jest widoczny, ale zawsze za nami podąża. Gdy się pojawia, to pozostawia pustkę w naszych sercach. Pustkę z którą musimy żyć.

Są również rzeczy i wydarzenia, których nie sposób zaplanować, gdy przychodzą, wstrząsają naszym dotychczasowym życiem, ale przynoszą siłę i odwagę. Przemieniają nasze życie.

Pierwsze: przyjaźń. Prawdziwa przyjaźń, której nikt nie planuje. Nie przeprowadzamy castingu na przyjaciół. Nie kupujemy przyjaciół za pieniądze. W ten sposób możemy co najwyżej zdobyć wielu fałszywych przyjaciół. Ale prawdziwa przyjaźń to skarb, który zdarza się bardzo rzadko.

Drugie: szczęście. Prawdziwe szczęście, którego każdy pragnie, ale nikt nie potrafi go wpisać w grafik. Potrafimy świadomie i umyślnie doprowadzić nasze życie do nieszczęścia. Wiemy jak możemy łatwo doprowadzić się do materialnej i duchowej nędzy. Ale nie potrafimy świadomie doprowadzić się do stanu szczęścia. Szczęście przychodzi nieplanowane.

Trzecie: miłość. Prawdziwa miłość, której wszyscy szukamy, ale która to zawsze znajduje nas. Miłości nie możemy wymusić i nie możemy się do niej zmusić. Przychodzi albo nie przychodzi. I gdy przychodzi zabiera nasze dotychczasowe bezpieczeństwo – wywraca nasz cały świat do góry nogami, a my nie mamy nic przeciwko. Dzieje się tak, ponieważ miłość przynosi nam siłę i odwagę, która bez miłości nie jest możliwa.

Najstraszniejsze rzeczy i najpiękniejsze rzeczy przychodzą do nas jak złodziej w nocy. Nikt nie zna dnia ani godziny ich przyjścia. Tak samo jest z pojawieniem się Boga. Z dniem Pana, o którym czytamy.

Gdy będą mówić: Pokój i bezpieczeństwo, wtedy niespodziewanie, jak bóle porodowe na kobietę ciężarną, przyjdzie na nich zagłada i nie uciekną.

Najważniejsze i największe wydarzenia w naszym życiu przychodzą niespodziewanie. Wstrząsają nami. Zabierają dotychczasowy spokój i poczucie bezpieczeństwa. Wypychają nas ze strefy komfortu. Rzucają nas w nową sytuację. I tak samo działa Bóg.

Wy, bracia, jednak nie przebywacie w ciemności, aby ten dzień zaskoczył was jak złodziej. 5.5 Wy wszyscy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia, a nie nocy ani ciemności[50]. 5.6 Nie śpijmy więc jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi.

Apostoł Paweł zaleca chrześcijanom, aby czuwali i zachowali trzeźwość. Bo choć przyjście dnia Pana jest niespodziewane, to potrzebna jest gotowość i otwartość. Gotowość jest świadomością, że nasze dotychczasowe życie potrzebuje przemiany. Świadomością, że świat w którym żyjemy nie jest w pełni tym światem, którym powinien być. Jest nazwaniem panującej niesprawiedliwości niesprawiedliwością. Jest dostrzeżeniem cierpienia i smutku w miejscu w którym jest ono obecne. Gotowość jest świadomością, że czegoś nam brakuje, a to czego nam brakuje ma dopiero przyjść. Otwartość jest właśnie gotowością na to, co ma przyjść. Jest otwartością, która sprawia, że wiara jest możliwa. Jest naszym nastawieniem, które sprawia, że możemy dostrzec działanie Boga w naszym życiu.

Nie ma nic bardziej zaskakującego niż pojawienie się Boga. Nie możemy go przewidzieć, ani zaplanować. Nie wpiszemy sobie do kalendarza „Dzień Pana”. Nie doprowadzimy do niego siłą naszej woli, mocą naszych emocji, czy argumentem intelektu. Wręcz przeciwnie. Bóg przychodzi niespodziewanie.

Bóg przychodzi, kiedy jesteśmy w wielkim bólu i niepokoju. Trafia nas, kiedy uciekamy przed winą i wstydem. Bóg odzywa się nagle w odległych zakątkach naszych dusz, które zaniedbywaliśmy przez długi czas. Otwiera w nas miejsca, które były dotychczas zamknięte. Zamknięte przez cierpienie, które sprawialiśmy innym i cierpienie, które nam sprawiono. Pokazuje drogę tam, gdzie wcześniej jej nie było. Gdy się pojawia, to możemy ją zobaczyć. Gdy przychodzi to wlewa światłość w naszą ciemność. Przynosi przebaczenie tam gdzie dotychczas była wina. Wskazuje na sprawiedliwość tam gdzie dotychczas było bezprawie i zło. Przynosi radość w miejsca, gdzie panował smutek.

Dzień Pana oczekuje od nas jedynie gotowości i otwartości. I gdy przychodzi przemienia nas.

Tego Boga dostrzegamy w obrazie Jezusa Chrystusa. Tak samo jak chrześcijanie zobaczyli w Jezusie Boga. Bóg w Chrystusie przynosi przebaczenie i pojednanie. Mamy siłę, żeby przebaczać, bo nam zostało przebaczone. Mamy siłę, aby nieść ludziom radość, ponieważ w naszym sercu zamieszkała radość. Mamy siłę, aby kochać, ponieważ my zostaliśmy pokochani.

Moi mili, z całego serca życzę nam wszystkim oczekiwania na przyjście Dnia Pana. Abyśmy potrafili dostrzec, że otaczający nas świat potrzebuje przemiany. Abyśmy umieli dostrzec miejsca, gdzie znajduje się cierpienie i smutek. Abyśmy potrafili dostrzec niesprawiedliwość tam, gdzie ona panuje. Prawdziwe czuwanie na przyjście Boga wymaga dostrzeżenia tego wszystkiego. Dostrzegając to co potrzebuje naprawy i przemiany będziemy mogli dostrzec również naprawę i przemianę, gdy w końcu przyjdzie. Wypatrujmy więc radości i sprawiedliwości. Wszystkiego tego, co przynosi Bóg.

Nie śpijmy więc jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi. Amen

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *