Tylko dziecko widzi Królestwo

J 3, 1-8

Z naszego długiego tekstu biblijnego zechciejmy wyciągnąć jedno krótkie zdanie.

Jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego.

Narodzić się na nowo? Co to za dziwna rzecz? Jak dorosły człowiek może urodzić się na nowo? Po co Bóg stale mówi dorosłym, aby narodzili się na nowo?

Zechciejmy przetłumaczyć sobie to zdanie w ten sposób:

Jeśli się ktoś nie patrzy jak dziecko, nie może ujrzeć Królestwa Bożego.

Być jak dziecko znaczy w pierwszej kolejności być otwartym na to, co nowe. Na wszystko to, co Bóg stawia na naszej drodze. Poznawać to, co nieznane. Starsi patrzą na nowości raczej z podejrzliwością – wolą to, co stare i sprawdzone. Jednak dla najmniejszych dzieci wszystko jest tak naprawdę nowe i nieznane. I to przez tę ciekawskość dzieci bardzo często sprawiają rodzicom kłopoty.

Być jak dziecko znaczy trochę ryzykować. Oznacza wychodzić ze strefy komfortu. Dzieci znają to uczucie bardzo dobrze. Bardzo często są wypychani z bezpiecznej i spokojnej strefy przez swoich rodziców i nauczycieli.

Być jak dziecko znaczy też być trochę naiwnym. Gdy dziecko patrzy na świat, to spogląda bez uprzedzeń i bez wyrobionej opinii. Dziecko widzi dobro i piękno, tam gdzie starsi szukają podstępu i są nieufni.

Gdy jesteśmy dziećmi, mówimy jak dzieci, rozumiemy jak dzieci, patrzymy jak dzieci, lecz gdy stajemy się dorośli, wyzbywamy się tego, co dziecinne. Są pewne rzeczy, które wraz z dorastaniem zyskujemy. Wiedza, doświadczenie, siła. Ale są też rzeczy, które tracimy – niewinność, naiwność i otwartość.

Pozwólcie, że opowiem wam pewną historię.

Kiedy byłem mały, uwielbiałem cyrk, a najbardziej w cyrku podobały mi się zwierzęta. Moją uwagę przyciągał zwłaszcza słoń. Podczas przedstawienia to ogromne zwierzę paradowało, prezentując swój niesamowity ciężar, rozmiar i siłę… Ale po przedstawieniu i krótko przed wejściem na scenę, słoń zawsze siedział uwiązany za nogę. Był uwiązany do kołka wbitego w ziemię.

Jednakże kołek był tylko małym kawałkiem drewna, który tkwił w ziemi zaledwie kilka centymetrów. I chociaż łańcuch był mocny i gruby – było oczywiste, że zwierzę, które jest zdolne wyrwać drzewo z korzeniami, może z łatwością uwolnić się z kołka i uciec. Dlaczego słoń nie próbował uciec? To oczywista tajemnica.

Co go trzyma w takim razie? Czemu słoń nie ucieka?

Kiedy miałem pięć czy sześć lat, wierzyłem jeszcze w mądrość dorosłych. Zapytałem więc ich o tajemnicę słonia. Któryś z nich odpowiedział mi, że słoń nie ucieka, bo jest tresowany. Wtedy zadałem oczywiste pytanie: „skoro słoń jest tresowany, to po co go przywiązują do kołka?”

Nie pamiętam, abym otrzymał jakąś logiczną odpowiedź. Z czasem zapomniałem o tajemnicy słonia i jego kołka. Ale wspomnienie o tym powracało wtedy, gdy spotykałem innych, którzy też kiedyś zadali sobie podobne pytanie.

Wiele lat temu odkryłem (na moje szczęście!), że był ktoś wystarczająco mądry, by znaleźć odpowiedź.

SŁOŃ NIE UCIEKAŁ Z CYRKU, GDYŻ OD NAJMŁODSZYCH LAT BYŁ PRZYWIĄZYWANY DO RÓŻNYCH KOŁKÓW.

Ujrzałem w wyobraźni dopiero co narodzonego i bezbronnego słonia, przywiązanego do kołka. Jestem przekonany, że słonik ciągnął. Pchał i pocił się, próbując się uwolnić. I mimo, że użył wszystkich swoich sił, nie udało mu się, ponieważ wtedy kołek był dla niego za solidny.

Wyobraziłem sobie, jak słonik zasypiał ze zmęczenia i że następnego dnia próbował znowu, i kolejnego dnia też. I następnego. Aż nadszedł dzień, który odbił się strasznie na historii słonia. Dzień, w którym zwierzę zaakceptowało swoją niemoc. Ten potężny i silny słoń, którego widzimy w cyrku, nie ucieka, ponieważ biedaczysko nie wierzy, że może. Ma w sobie utrwalone wspomnienie niemocy, którą przeżył krótko po przyjściu na świat. I najgorsze jest to, że nigdy więcej nie zakwestionował poważnie tego wspomnienia. Nigdy, nigdy więcej nie starał się ponownie wypróbować swoich sił…

***

Wszyscy jesteśmy słoniami – idziemy przez życie i zostajemy przywiązani do różnych kołków. To one odbierają nam wolność. Odbierają nam siłę. Odbierają nam wiarę. Odbierają nam otwartość. Setki kołków! Żyjemy w przekonaniu, że „nie możemy”, „nie potrafimy”. Tylko dlatego, że pewnego razu. Dawno temu. Kiedy byliśmy mali. Podjęliśmy próbę, która skończyła się porażką. Skończyła się niepowodzeniem.

Mówiliśmy: NIE MOGĘ!

Myśleliśmy: NIE MOGĘ I NIGDY NIE BĘDĘ MÓGŁ!!!

Gdy mamy coraz więcej lat, dorastamy, wspominamy mniejsze dziecko. Pamiętamy siebie samego, który nie mógł uwolnić się i zrobić tego, co naprawdę pragnął. Narodzić się na nowo znaczy spróbować od nowa. Stać się tym dzieckiem. Wypróbować na nowo swoje siły. Powrócić do naszego ducha sprzed lat. Kiedy nasz duch był jeszcze młody i pełen energii. Wypróbować na nowo nasze siły. Nawet wtedy gdy w głowie wciąż mamy wspomnienie tamtej porażki i niemocy.

Dzisiejszy tekst biblijny mówi nam, że Królestwo Boże jest niewidoczne dla tego, kto nie rodzi się na nowo. I dla tego kto nie patrzy oczami dziecka.

Z okazji zbliżającego się Dnia Dziecka, z okazji naszego Dnia Rodziny, życzę nam wszystkim, abyśmy jak dzieci patrzyli na świat. I abyśmy mogli dzięki temu dostrzec Królestwo Boże. Dostrzec te Bożą moc, o którą modlimy się słowami Ojcze Nasz. Amen

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *