Łaska

Ef 2,4-10

Dzisiejszej niedzieli, 15 sierpnia. Jest to dzień, kiedy żołnierze obchodzą Święto Wojska Polskiego. Dzień, kiedy katolicy świętują Wniebowzięcie Marii Panny. A my w czasie naszego nidzielnego nabożeństwa pochylamy się nad nowotestamentowym fragmentem z Listu do Efezjan.

List do Efezjan nazywany jest listem Apostoła Pawła, choć współcześnie wiemy, że nie wyszedł spod jego pióra, lecz najprawdopodobniej napisał list uczeń Pawła. Było to typowe w tamtych czasach. Uczniowie Apostoła Pawła, podobnie jak ich nauczyciel, za najważniejsze uważali głoszenie ewangelii nie bliskim im Żydom, ale obcym poganom. I taki też jest nasz list.

Autor listu kieruje swoje słowa do chrześcijan, którzy wcześniej byli poganami. Nie byli oni nigdy Żydami, nie znali historii narodu wybranego. Nie wiedzieli, co to przymierze, Stary Testament czy Dekalog. Jednak tym, co ich połączyło wraz z Kościołem i apostołami była osoba Chrystusa. Choć nie urodzili się w narodzie wybranym, nie byli obrzezani, nie znali żydowskich modlitw, przykazań i tradycyjnych świąt, to stali się częścią społeczności chrześcijańskiej. Zostali uzdrowieni i uwolnieni przez wiarę. List apostolski przypomina tym chrześcijanom, że choć nie byli wcześniej w jedności z Bogiem i ludem izraelskim, to dzięki Jezusowi stali się jedno z Żydami i jedno z Bogiem. Według naszego listu Jezus zniósł więc różnice pomiędzy narodami, pomiędzy religiami i różnymi tradycjami. Dlatego obce grupy i wspólnoty mogą żyć w harmonii i bez podziałów. Choć się różnią, to wszyscy są jedno w Chrystusie.

Nasz fragment jest hymnem, który był śpiewany w dawnych zborach. Hymn opisuje, w jaki sposób człowiek staje się chrześcijaninem.

Byliście umarli wskutek waszych występków i grzechów, w których niegdyś żyliście,

Byliście umarli. Dla naszego hymnu śmierć nie jest czymś, co pojawia się na końcu życia każdego człowieka. Nie są to tylko nożyce, które przecinają naszą nić życia. Śmierć jest raczej jedną z tych nici, które są od początku wetkane w nasze życie – od początku do końca. Każda decyzja, każdy występek odbiera nam życie.

postępując według zasad tego świata, posłuszni władcy sił, które unoszą się w powietrzu, duchowi, który teraz działa w synach buntu.

Gdy czytamy o władcy sił, które unoszą się w powietrzu czy złych duchach działającym w ludziach, to przywołujemy dawne wierzenie w to, że naszym światem rządzi wszechobecne zło. To zło, które może nosić wiele imion kontroluje przestrzeń nad naszą ziemią i pod naszym niebem. Ziemia jest miejscem panowania zła. Niebo jest miejscem panowania dobra. Niekiedy sami, obserwując ile kłamstwa, bólu i nienawiści jesteśmy w stanie wyprodukować, możemy dojść do podobnego wniosku. Naszym światem rządzi zło, chciwość i zazdrość. Nie trzeba do tego włączać telewizji. Można to dostrzec na własnych oczach. Każdy człowiek jest zagrożony. Postępować według zasad tego świata, to postępować według zła.

Wśród nich i my wszyscy kiedyś ulegaliśmy pożądaniom naszego ciała, spełniając wolę ciała i złych intencji, i z natury byliśmy dziećmi gniewu, podobnie jak wszyscy inni.

Pożądania i wola ciała według Apostoła Pawła nie oznaczają tego, co dziś nazywamy dbaniem o ciało. Według Pawła ciało i duch są metaforami tego, w jaki sposób żyje człowiek. Człowiek może żyć według ciała, czyli podążać za tym, co go niszczy, odbiera mu wolność i sprawia, że przestaje panować nad sobą. A jeśli przestaje panować nad sobą, to panuje nad nim zło i grzech. Z kolei żyć według ducha, to żyć w wolności i pełnej świadomości swoich czynów. Podążać za tym, co nas buduje i rozwija, gdyż do takiego życia przeznacza nas Bóg. I według naszego hymnu – złe intencje i gniew są oznakami życia pod wpływem tego, co nas niszczy. Nikt nie jest od tego wolny. „My wszyscy przez to przeszliśmy” – mówi nasz hymn. To wszystko prowadzi do wewnętrznej śmierci człowieka. Każda jego decyzja popycha go głębiej i głębiej w otchłań pustki i zła.

Bóg jednak, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swoją miłość, którą nas ukochał, i to nas, którzy byliśmy umarli wskutek występków, z Chrystusem przywrócił także do życia.

Nasz list powraca do myśli, że człowiek umiera wraz z każdą złą decyzją, którą podejmuje. Wraz z każdym występkiem zabijamy w sobie coś bezpowrotnie. Tym samym odbieramy sobie życie. Jesteśmy martwi. Jednak na horyzoncie pojawia się coś nowego. W tej ciemności złych decyzji. W pustce naszego codziennego życia pojawia się światłość. Miłość Boga, która przywraca do życia. Wyciąga nas z otchłani śmierci i pustki. Tak samo w jak w obrazie Chrystusa, który przez swą śmierć odniósł zwycięstwo nad mocami śmierci.

Łaską przecież jesteście zbawieni!

Nasz hymn śpiewa refren. Łaską przecież jesteście zbawieni. Niekiedy myślimy sobie, że zło, które wyrządzamy można naprawić kilkoma dobrymi uczynkami. Jeżeli skrzywdziliśmy drugą osobę, to wystarczy, że zmusimy się do zrobienia kilku dobrych rzeczy i bilans wyjdzie na zero. Druga osoba będzie musiała nas wtedy zaakceptować i pokochać znowu. Ale w głębi duszy wiemy, że do miłości nie można nikogo zmusić. Prawdziwej miłości też nie kupimy. Albo podobnie gdy nienawidzimy siebie samego. Tak, że nie potrafimy nawet patrzeć na siebie i na to, co zrobiliśmy. Nie możemy się zmusić by siebie zaakceptować. Nie możemy nikogo zmuszać by siebie zaakceptował. Łaska jest właśnie przeciwieństwem. Łaska jest darem, niezależnym od nas. Przychodzi z zewnątrz. Do niczego nie zmusza, ale nas przemienia. Łaska przychodzi albo nie przychodzi. I nie przychodzi, gdy uważamy, że jej nie potrzebujemy. Ale gdy przychodzi jest też przezwyciężeniem – naszej nienawiści, naszej niechęci, naszej wrogości. I tylko taka łaska wybawia i tylko taka łaska ratuje.

Razem z Nim też wskrzesił nas i posadził na wyżynach niebiańskich w Chrystusie Jezusie, aby okazało się w czasach, które nadejdą, ogromne bogactwo Jego łaski przez Jego dobroć dla nas w Chrystusie Jezusie.

Nasz hymn śpiewa dalej pieśń o tym, że śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa jest czymś, co przeżywa każdy chrześcijanin. Nasze życie jest życiem poprzez śmierć i zmartwychwstanie, a nawet wniebowstąpienie. Nie są to jakieś obce słowa, które nie mają dla nas żadnego znaczenie. Ale są to momenty naszego życia, wraz z jego upadkami i wzlotami. Według naszego hymnu nawrócony chrześcijanin doświadczył już zmartwychwstania i wniebowstąpienia.

Łaską przecież jesteście zbawieni przez wiarę.

Nasz hymn powtarza refren i dodaje. Łaską przecież jesteście zbawieni przez wiarę. Spotkanie z łaską. Spotkanie z Bożą akceptacją. Spotkanie z ratunkiem – jest tym, co stwarza w nas wiarę. Wiara jest otwartością. Jest staniem bycia pochwyconym przez Boże działanie.

Nie od was więc to pochodzi, lecz jest darem Boga. Nie z powodu uczynków, aby się nikt nie chlubił. Przez Niego bowiem zostaliśmy stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, które Bóg wcześniej przygotował, abyśmy w nich postępowali.

Gdy nasz fragment dodaje te słowa, to pragnie abyśmy nie myśleli, że wiara jest czymś, co my możemy w sobie wyprodukować. Tak samo jak nie zmusimy siebie, żeby kogoś pokochać. Tak samo nie zmusimy siebie, żeby uwierzyć. Łaska i wiara są darami Boga. Takie nauczanie płynie z naszego listu. Wiara nie jest czymś, czym możemy się chlubić – tak jakbyśmy zrobili coś więcej od innych. Tak jakbyśmy byli lepsi, bo wiedziemy bardziej moralny życie od innych. Nasz list przestrzega przed takim podejściem.

Łaska jest tym, co łączy nas na nowo z Bogiem. Łaska jest tym, co łączy nas na nowo z drugim człowiekiem. Łaska jest tym, co łączy nas na nowo z samym sobą. Doświadczamy tego w pewnych momentach. Nie zmusimy się do tego. Ale też nie zobaczymy tego, jeśli uważamy, że niczego nie potrzebujemy. Oby więcej nam takich chwil było darowanych! Gdyż są to chwile, w których kochamy nie z racji tego, że coś damy w zamian. Ale z racji tego, że ostatecznie nie jesteśmy sobie obcy, ale należymy do siebie.

Łaską przecież jesteście zbawieni! Amen!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *