Iz 5, 1-7
Fragment, który pragniemy dziś rozważyć, nazwany jest „Pieśnią o winnicy Pana”. Powstał w czasach, kiedy naród żydowskich żył w zagrożeniu ze strony mocarstwa asyryjskiego. Były to czasy, kiedy naród izraelski żył w pewnym rozdarciu i napięciu. Z jednej strony obecne było przekonanie o wyjątkowości narodu izraelskiego, który został w specjalny sposób wybrany przez Boga. Z drugiej strony obecny był też strach, gdy obce państwo asyryjskie dokonywało ataków zbrojnych na naród wybrany.
W tej sytuacji historycznej pojawia się nasz prorok Izajasz, który śpiewa „Pieśń o winnicy Pana.
Zaśpiewam mojemu ulubieńcowi ulubioną jego pieśń o jego winnicy
Izajasz zapowiada śpiew pieśni miłosnej o swoim przyjacielu i jego winnicy. Był to popularny w tamtych czasach motyw pieśni o miłości mężczyzny do kobiety. W naszej pieśni mężczyzną jest właściciel winnicy, a kobieta jest winnicą. Zazwyczaj takie pieśni obrazowały zabiegi miłosne młodzieńca o młodą i piękną dziewczynę. Niekiedy takie pieśni miały charakter erotyczny jak popularna „Pieśń nad Pieśniami”. Były śpiewane na ulicach, w zgromadzeniach czy na królewskim dworze.
Takie pieśni miłosne mogły być publicznie śpiewane lub recytowane przy akompaniamencie muzycznym. Działo się to w czasach, kiedy nie istniał jeszcze teatr, nie było telewizji ani internetu. Jedyną muzyką była ta wykonywana na żywo przez osoby zabawiające publiczność. Nasz prorok występuje więc jako uliczny trubadur czy poeta. Zapowiada śpiewanie pieśni miłosnej. Na końcu okazuje się, że pieśń jest bajką, przypowieścią. Opowieścią, która ma przekazać ważny morał odbiorcom.
Ulubieniec mój miał winnicę na pagórku urodzajnym. Przekopał ją i oczyścił z kamieni, i zasadził w niej szlachetne szczepy. Zbudował w niej wieżę i wykuł w niej prasę
Izajasz opisuje pracę przy zakładaniu winnicy i dbaniu o szczepy. Wybranym terenem są urodzajne tereny górskie, które stanowią typowe miejsca dla uprawy winogron. Przekopanie terenów górski i oczyszczenie ich z kamieni oznacza ciężką i mozolną pracę. Zanim jeszcze zasadzone szczepy dojrzały i zanim można było zbierać winogrona została wybudowana wieża i prasa. Wieża służyła do pilnowania, prasa do tłoczenia winogron. Wszystko zostało przygotowane na zbliżające się zbiory. Zapał i troska są jak zabieganie zakochanego mężczyzny o swoją ukochaną. Tu jednak następuje niespodziewany zwrot i rozczarowanie.
Oczekiwał, że wyda szlachetne grona, lecz ona wydała złe owoce.
Zamiast oczekiwanych dobrych plonów właściciel doczekał się jedynie zgniłych, śmierdzących winogron. Miłość naszego bohatera do winnicy nie została w żaden sposób odwzajemniona. Jednym słowem – rozczarowanie.
Teraz więc, obywatele jeruzalemscy i mężowie judzcy, rozsądźcie między mną i między moją winnicą!
Prorok zwraca się do każdego Judejczyka i do każdego mieszkańca Jerozolimy. Wzywa swoich ulicznych słuchaczy do sprawiedliwego osądzenia całej sytuacji. Jednocześnie znika postać naszego właściciela winnicy. Śpiewający wypowiada się jako właściciel winnicy.
Cóż jeszcze należało uczynić mojej winnicy, czego ja jej nie uczyniłem? Dlaczego oczekiwałem, że wyda szlachetne grona, a ona wydała złe owoce?
Jak powinni osądzić te całą sytuację mieszkańcy? Co powinno się stać z winnicą, która przyniosła same złe owoce? Okazała się jedynie porażką i przyniosła straty.
Otóż teraz chcę wam ogłosić, co uczynię z moją winnicą: Rozbiorę jej płot, aby ją spalono, rozwalę jej mur, aby ją zdeptano.
Śpiewający prorok ogłasza wyrok w imieniu wszystkich słuchających go mieszkańców. Rozczarowany kochanek postanawia ukarać swoją winnicę. Nieodwzajemniona miłość złej winnicy sprowadza na nią zgubę. Właściciel rozbierze jej płot. Płot chronił winnicę przed niespodziewanym pożarem czy kradzieżą. Jednocześnie chronił szczepy winne przed dzikimi zwierzętami, które bez ogrodzenia mogłyby w każdej chwili zniszczyć i zdeptać cały ogród. Bez płotu winnica zostanie pozostawiona samej sobie, bez żadnej ochrony.
Zniszczę ją doszczętnie. Nie będzie przycinana ani okopywana, ale porośnie cierniem i ostem, nadto nakażę obłokom, by na nią nie spuszczały deszczu.
Właściciel nie będzie więcej przycinał ani odchwaszczał swojej winnicy. Winnica popadnie w ruinę, zostanie zarośnięta chwastami i cierniami. Mało tego. Co zaskakujące właściciel nawet zabroni chmurom, aby nie nawadniały winnicy. Winnicę czeka więc susza. Kochanek postanawia opuścić swoją ukochaną winnicę, która nie odwzajemniła jego miłości.
Zaiste, winnicą Pana Zastępów jest dom izraelski, a mężowie judzcy ulubioną jego latoroślą. Oczekiwał prawa, a oto – bezprawie; sprawiedliwości, a oto – krzyk.
Nasza pieśń kończy się wyjaśnieniem, które powinno zszokować i sprowokować jej słuchaczy. „Pieśń o winnicy” okazuje się „pieśnią o Bożym gniewie”. Mieszkańcy są odbiorcami tej poetyckiej opowieści z morałem, którą wyśpiewał im prorok. Pewnie zdążyli już potępić niewdzięczną winnicę, ale nie wiedzieli, że mowa jest właśnie o nich samych. To oni są tą winnicą, która wydała złe owoce. Mieszkańcy potępili więc samych siebie.
Mieszkańcy Judy i Izraela są ulubioną latoroślą Boga. Boga, który zapewnił swojemu ludowi życie, rozwój i ochronę. Oczekiwaniem Boga było panowanie sprawiedliwości i dbanie o prawo. Prawo proroków dotyczyło przede wszystkich troski o społecznie poszkodowanych, ubogich i wykluczanych. Według proroka troska o sprawiedliwość społeczną to miłość, której Bóg oczekuje. Niestety Bóg spotkał się z rozczarowaniem. Owocem mieszkańców jest bezprawie. Bóg nie może znieść wołania o pomoc poszkodowanych, którzy zostali skrzywdzeni i nie znajdują żadnej pomocy i sprawiedliwości.
Prorok posłużył się zatem pieśnią miłosną. Uświadomił odbiorcom, że swoim bezprawnym i pełnym przemocy postępowaniem stali się jak winnica. Winnica, która wydała złe owoce i zawiodła właściciela. Z tego powodu spotka ich zasłużona kara. Porzucenie i zniszczenie. Karzące działanie okazuje się w pełni zrozumiałe przez odbiorców, sami wydali by taki sam wyrok. Mieszkańcy biorą więc udział w prowokacji proroka i wydają na siebie wyrok.
A co nam dziś współcześnie może powiedzieć „Pieśń o winnicy”? Życie, które mamy od Boga, nie jest tylko czymś podarowanym, ale jest również czymś wymaganym. Każdy z nas stoi przed pytaniami: Co zrobiłeś z życiem, które dostałeś? Jak odwzajemniłeś miłość Bożą, która dała Ci to, co masz? Czy wykorzystałeś możliwości, które otrzymałeś od życia? Czy wystarczająco troszczyłeś się o wykluczonych i poszkodowanych? Czy pomogłeś tym, którym mogłeś pomóc? Czy prawdziwie kochałeś?
Nasz fragment pozwala zauważyć nam coś bardzo ważnego. Najmocniejsze i najbardziej trafiające w nas słowa krytyki i potępienia nie pochodzą od kogoś obcego. Nie będą to nawet grzmiące słowa księży, rodziców czy nawet bliskich przyjaciół. Ale będzie to potępienie płynące z naszych własnych serc. Jest to ten cichy głos, który odzywa się w zakamarkach naszych dusz. Głos, który na co dzień staramy się zagłuszać. Niekiedy jednak staje się na tyle wyraźny, że powoduje w nas niepokój. W naszej duszy przemawia wtedy do nas Boży Gniew i pyta nas „Co zrobiłeś, moja winnicą z tym wszystkim, co ci dałem?”.
„Pieśń o winnicy” jest słowem gniewu i osądu nad człowiekiem. Nie znajdziemy w niej dziś słowa pociechy i radości. Ale taki musi być okres pasyjny. Czas przed Wielkanocą jest czasem skupienia. Jest czasem, kiedy patrzymy szczerze na nasze życie. Jest czasem wyciszenia, aby móc wejrzeć w siebie i usłyszeć pytanie Boga. Pytanie skierowane do każdego z nas: „Co zrobiłeś z tym wszystkim, co dostałeś?”. Amen!