Łk 2, 22-40
W pierwszą niedzielę po Bożym Narodzeniu, gdy świąteczna atmosfera przygasa, a my zbliżamy się do pożegnania Starego Roku, słuchamy wspólnie fragmentu z Ewangelii Łukasza. Jest to opowieść Symeonie i prorokini Annie, którzy spotkali Dziecko Jezus i dostrzegli w nim zbawienie.
Symeon – nasz bohater jest uznany za osobę sprawiedliwą i pobożną. Jak czytamy „oczekiwał on pocieszenia dla Izraela”, a przed śmiercią miał zobaczyć Mesjasza. Z kolei prorokini Anna jest starszą doświadczoną kobietą po przejściach, która całe dnie i noce spędza w świątyni oczekując przyjścia Mesjasza.
Z punktu widzenia naszych bohaterów sytuacja polityczna i społeczna w Izraelu nie należała do najlepszych. Izrael znajdował się pod okupacją obcego i inwazyjnego mocarstwa, jakim było Imperium Rzymskie. Żydzi oczekiwali więc Mesjasza, który miał wyzwolić zniewolony naród spod niesprawiedliwości i ucisku. Naród ten pragnął bohatera, który przyniesie oczekiwaną wolność, sprawiedliwość i pokój. Mówiąc językiem religijnym – przyniesie zbawienie. Wyczekiwany Mesjasz swoim przyjściem miał odmienić otaczającą rzeczywistość. I nasi bohaterowi dostrzegli w małym dziecku Mesjasza.
Symeon w naszej historii bierze na ręce dzieciątko Jezus i mówi: Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego Słowa, bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, które przygotowałeś wobec wszystkich ludów, światłość dla oświecenia pogan i chwałę dla Twojego ludu Izraela.
Pierwsi chrześcijanie w osobie Jezusa dostrzegli przyjście Mesjasza, ponieważ dostrzegli w nim zbawienie dla siebie i wszystkich narodów. Hebrajskie słowo mesjasz to po prostu Chrystus. Może trudno to nam zrozumieć, ponieważ słowo Chrystus stało się dziś nazwiskiem Jezusa, ale w czasach Nowego Testamentu było słowem, którym nazywano tego, którego przyjścia oczekiwano. Opowieść bożonarodzeniowa nazywa dzieciątko Jezus Mesjaszem czyli Chrystusem.
I my co roku, podobnie jak pierwsi chrześcijanie, stoimy przed tym samym pytaniem „Czy oczekiwany mesjasz w końcu przyszedł? Czy może mamy czekać na kogoś innego?”. Wielu Żydów mówiło i wciąż mówi: „Nie widzieliśmy zbawienia, wciąż na nie czekamy”. Świat nie wygląda lepiej od tego za czasów proroków i Imperium Rzymskiego. Ludzie wciąż cierpią. Niesprawiedliwość panuje w każdym państwie. Epidemia dziesiątkuje wszystkie kraje, a lęk, pustka i brak poczucia sensu żyją w każdym z nas. I nie mówią nam tego tylko Żydzi. Pytanie o to, czy oczekiwany mesjasz w końcu przyszedł, czy możemy zobaczyć gdzieś zbawienie zadają chrześcijanie i niechrześcijanie, zarówno dorośli, jak i dzieci. I coś w każdym nas również zadaje to pytanie.
Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Co powiemy dzieciom, kiedy pytają o Dzieciatko Jezus, podczas gdy inne dzieci umierają w młodym wieku? Co powiemy uchodźcom o zbawieniu, którzy podobnie jak Maria i Józef uciekają przed prześladowaniami, ale nie mogą znaleźć dla siebie schronienia, a już na pewno nie w pobożnym chrześcijańskim państwie? Co powiemy starszym i schorowanym ludziom, których w wyjątkowy sposób upatrzył sobie koronawirus? I co powiemy sobie, gdy patrzymy na najgorsze momenty naszego życia po tym jak ewangelia o Chrystusie i zbawieniu była słyszalna od tylu wieków?
Ale wiadomość bożonarodzeniowa co roku mówi nam to samo. Obecność mesjasza jest tajemnicą. Nie wszyscy mogą ją zobaczyć. Nie wszyscy ją dostrzegają. Tak jak nie dostrzegła jej Maria z Józefem w naszej opowieści. Mesjasz jest widzialny dla takich osób jak Symeon, którzy są kierowani przez Ducha Bożego. Jest coś zaskakującego, nieoczekiwanego w pojawieniu się zbawienia na świece. Coś, co przeczy pobożnym umysłom i intelektualnym oczekiwaniom. Tajemnica zbawienia jest tajemnicą dziecka. Wydarzenie zbawienia jest narodzeniem się dziecka. Ile to razy patrzyliśmy na dzieci lekceważąco tylko dlatego, że są dziećmi? Dziecko jest kimś prawdziwym, ale jednocześnie nie ujawniło jeszcze tego, kim prawdziwie jest. Twarz dziecka jest widzialna, ale jednocześnie jego prawdziwa twarz pozostaje niewidzialna. Dziecko jest już obecne i jednocześnie jeszcze nieobecne. I takie jest zbawienie, które widzieli Symeon i Anna. Nasze zbawienie ma naturę dziecka.
Dzieciątko Jezus, a więc nasze zbawienie, choć może być widzialne, pozostaje zawsze niewidzialne. Ten, kto chce zbawienia, które jest tylko widoczne, ten nie może go zobaczyć. Tak jak nie może zobaczyć zwycięstwa na Krzyżu i niespodziewanego sposobu działania Boga.
Mesjasz jest dzieckiem i kiedy dorośnie, zostaje ukrzyżowany – czytamy w Biblii. Zbawienie jest widzialne, gdy dostrzegamy siłę w słabości. Gdy widzimy całość we fragmencie. Kiedy dostrzegamy zwycięstwo w klęsce. Gdy dostrzegamy miłość w głębokiej ciemności wzajemnej nienawiści i niechęci. Tylko ten kto dostrzega sens we wszechobecnej pustce, niewinność ukrywającą się za winą, życie wewnątrz śmierci może powiedzieć „moje oczy ujrzały Twoje zbawienie”.
Trudno jest mówić o Mesjaszu i pojawieniu się zbawienia w burzliwych czasach. Ale zawsze było trudno. Jest to tajemnica dziecka. I bez względu na to, jak wiele zniszczenia widzimy w tym świecie, jak bardzo pozbawione sensu nasze życie może się stać, to zawsze stoimy w obliczu tej tajemnicy.
Moi mili, z okazji minionych Świąt Bożego Narodzenia życzę nam wszystkim abyśmy jak naród izraelski potrafili z nadzieją czekać na przyjście zbawienia, które przynosi poczucie sensu i radości. Życzę nam wszystkim otwartego umysłu i otwartego serca, abyśmy potrafili dostrzec zbawienie, które jest dzieckiem. Amen!