Łk 10,35-45
Kolejna niedziela pasyjna, a my pochylamy się nad kolejną tajemnicą cierpienia Chrystusa.
Historia, którą czytamy, ma miejsce zaraz po tym, jak Jezus po raz trzeci zapowiada, że jako Chrystus musi cierpieć i musi umrzeć. I po raz kolejny spotyka się z brakiem zrozumienia ze strony uczniów.
W naszej opowieści do Jezusa podchodzi dwóch apostołów, Jakub i Jan. Byli to uczniowie, którzy wraz z apostołem Piotrem byli wyjątkowo blisko Jezusa. To oni mogli dostrzec z bliska przemianę Mistrza. Byli świadkami największych cudów i nie chcieli opuszczać Jezusa ani na chwilę. I w naszej historii Jakub i Jan podchodzą do Jezusa – próbują zdobyć przewagę nad Piotrem i innymi apostołami. Przypomina to kłótnie apostołów o to, kto z nich jest największy.
I mówią do Jezusa: „Chcemy, abyś zrobił dla nas wszystko, o co prosimy”. Podejście apostołów jest wręcz bezmyślne i roszczeniowe. Przypomina zachowanie księżniczki, która oczekuje wszystkiego od swojego księcia.
A On rzekł do nich: Co chcecie, abym wam uczynił? A oni mu rzekli: Spraw nam to, abyśmy siedzieli w chwale twojej, jeden po prawicy twojej, a drugi po lewicy
Być może Apostołowie myślą sobie, że skoro Jezus jest Chrystusem czyli Mesjaszem, to niedługo będzie miał miejsce przewrót polityczny. Chrystus pozbawi władzy króla i sam zasiądzie na tronie. Będzie więc nowym królem i oczekiwanym sędziom. Dokona ostatecznego podziału na ludzi dobrych i złych. Na sprawiedliwych i bezbożnych. I teraz Jakub i Jan chcą, aby mogli „siedzieć w chwale, po prawicy i po lewicy” nowego króla i sędziego.
Siedzieć po prawej stronie króla oznacza należeć do najwyższego zaszczytu. Kto siedzi po prawej stronie tronu ten ma największy wpływ na króla. Może mu szeptać do ucha dobre albo złe słowo o każdym. O wszystkim wie. Doradza, odradza. Ma władze. Jest drugą najważniejszą osobą po królu. I teraz apostołowie chcą siedzieć w chwale Chrystusa.
Jezus odpowiada:
Nie wiecie, o co prosicie. Czy możecie pić kielich, który Ja piję albo być ochrzczeni tym chrztem, którym Ja jestem ochrzczony?
Jezus sugeruje, że prośba apostołów jest powierzchowna i bezmyślna. Chwała Chrystusa nie jest tym samym, co myśli sobie większość ludzi. Chwała Chrystusa oznacza cierpienie. Chrystus ma wziąć na siebie cały gniew świata. Nienawiść i grzeszność człowieka. I dopiero robiąc to może stać się wybawieniem i oczyszczeniem dla całego świata.
Odpowiedzieli mu: Możemy.
Jakub i Jan zdają się wyrażać gotowość dla tego samego poświęcenia, co Jezus. Są gotowi pójść za Jezusem na takie samo cierpienie. Są gotowi naśladować Jezus i przyjąć na siebie cały gniew i całe zło tego świata.
Wtedy Jezus rzekł im: Kielich, który ja piję, pić będziecie, i chrztem, którym jestem ochrzczony, zostaniecie ochrzczeni. Ale sprawić, abyście zasiadali po mojej prawicy czy lewicy, nie moja to rzecz; przypadnie to tym, którym zostało zgotowane.
Jezus więc zapowiada podobny los apostołom. Bycie naśladowcą Jezusa nie jest sielanką. Pójście za Mistrzem może oznaczać bycie niezrozumiałym, bycie samotnym, bycie odrzuconym przez wszystkich. Uczniowie więc będą cierpieć podobnie jak Jezus. Ale Jezus jednocześnie oznajmia, że naśladowanie Mistrza ze względu na przyszłą nagrodę nie jest właściwe. Nie powinno się robić tego dla własnej chwały. To, kto zasiądzie u boku Chrystusa, nie jest sprawą zasługi człowieka czy jego roszczenia. Jest to tajemnica, która należy jedynie do Boga. Takie szukanie pierwszeństwa i władzy jest nawet niegodne bycia uczniem Jezusa.
Gdy to usłyszało dziesięciu, poczęli się oburzać na Jakuba i Jana.
Wysiłki dwóch apostołów, aby zdobyć lepszą pozycję wśród uczniów Jezusa wywołują gniew i kłótnie. Reszta apostołów jest wręcz oburzona. Wiemy, że wśród pierwszych chrześcijan były liczne napięcia i rywalizacje pomiędzy przywódcami. I Jezus ostrzega, gdyż wie, że człowiek pragnie władzy i bardzo łatwo nadużywa swojej pozycji.
Ale Jezus przywoławszy ich, rzekł do nich: Wiecie, że ci, których uważa się za władców narodów, nadużywają swej władzy nad nimi, a możni ich rządzą nimi samowolnie.
Jezus odwołuje się do prawa natury. Silni rządzą, wpływowi mają władzę. Tak już jest w przyrodzie. W lesie wszystkie drzewa chcą rosnąć jak najwyżej, ale udaje się to tylko najsilniejszym; inne muszą się uginać pod koronami tych wysokich. Tak jest wśród zwierząt, gdzie najsilniejszy staje na czele, a inne chętnie za nim podążają. Tak było zawsze w historii, najsilniejsza klasa stawała się klasą panującą, najsilniejsi ludzie dochodzili do panowania nad światem. Prawo silniejszego. Naturalny porządek rzeczy.
Twarde i bezlitosne jest życie dla wszystkich, którzy mają mniej siły. Zwłaszcza, że siła prowadzi do nadużyć. Silni wykorzystują słabszych. Siła i władza prowadzi do pychy i egoizmu. A to wszystko prowadzi do ruiny.
Lecz nie tak ma być między wami, ale ktokolwiek by chciał być między wami wielki, niech będzie sługą waszym. I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą wszystkich.
Jezus obok prawa natury stawia inne prawo, prawo miłości. Jest to prawo, którym kierować się maja uczniowie Jezusa. Sposób rządzenia, który znany jest z przyrody i z władzy świeckiej, jest niewystarczający, a nawet niewłaściwy dla uczniów Chrystusa. Prawdziwa wielkość i moc nie ujawniają się w władzy i pozycji, ale w służbie. Komu wiele dano, od tego wiele się wymaga. Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność.
Jeżeli uczeń ma aspirację do bycia pierwszym i najważniejszym, to niech postępuje jakby był ostatnim i najmniej ważnym. Jezus chce powiedzieć, że przywództwo nie może mieć na celu wywyższenia się i służeniu samemu sobie. Przywództwo jest poświęceniem samego siebie dla innych ludzi. Paradoksalnie przywódca powinien być niewolnikiem, a nie królem. W przeciwnym wypadku przywódca będzie nadużywał swojej siły, tak jak nadużywają jej władcy tego świata.
Lekcja Jezusa kończy się słowami:
Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć i oddać swe życie na okup za wielu.
Służba Syna Człowieczego, a więc Chrystusa, jest wzorem przywództwa, które nie będzie nadużywać swojej władzy. Chrystus wyzbywa się wszelkiej władzy i zostaje sługą. Dla drugiego człowieka wyzbywa się wszystkiego, nawet własnego życia. Oddaje swoje życie na „okup za wielu”. Miłość do człowieka prowadzi go do zapłaty największej ceny, jaką jest życie.
A my? Co bardziej cenimy? Króla czy niewolnika? Władze czy służbę?
Dzisiejsza lekcja uczy nas, że prawdziwa korona nie jest zrobiona ze złota. Nie jest ona stanowiskiem, siłą czy pieniędzmi. One wszystkie prowadzą do nadużyć, zła i egoizmu. Prawdziwa korona zrobiona jest z miłości. Jest niewidzialna dla tych, którzy patrzą oczami pychy i władzy. Aby zobaczyć te koronę trzeba patrzeć oczami miłości. Prawdziwą koronę noszą ci, którzy służą. Ci którzy rezygnują z własnego komfortu. Niewidzialną koronę noszą ją ci, których nie zauważamy, bo nie zależy im na tym, aby być widocznymi. Koronę noszą ci, którzy zarabiają nie dla siebie, ale dla innych. Są to ci którzy zdobywają wiedzę po to, aby przekazywać ją innym. Prawdziwą koronę nosi ten, który jest gotowy najwięcej poświęcić. To dlatego Jezus nazywamy jest prawdziwym królem. Amen!